Ahsoka wraz Nickiem, Theo i Chelsea siedziała w sali treningowej. Wygłupiali się i opowiadali śmieszne historie. Nick i Theo próbowali zwrócić na siebie uwagę Ahsoki. Przy czym cały czas sobie dokuczali. Nigdy otwarcie nie powiedzieli co czują ale wiedzieli że ten drugi czuje to samo. Nick dziwił się że Theo potrafi kochać. Przecież to taki przykładowy jedi który cały czas recytuje kodeks. Theo był od niego starszy i na pewno mądrzejszy. Dlatego cały czas ośmieszał Nicka w sposób naukowy. Mówiąc że jego inteligencja jest równa z mózgiem wampy (stwór zamieszkujący planetę Hoth- wikipedia) . Nick odgryzał się tym że nie jest taki sztywny jak padawan Colins. Bardzo często mówił do niego w taki sposób. Chelsea widziała co się kroi i dziwiła się Soce że ta nic nie kapuje. Śmieszyła ją cała sytuacja. Uważała że dla Ahsoki chłopacy są jedynie braćmi. Na początku była trochę zazdrosna że to o nią się biją ale przeszło jej to. Różowo-włosa miała mnóstwo innych amantów. Siedzieli i słuchali Ahsoki która oskarżała swojego mistrza i mistrza Kenobiego o cięzkie treningi. W stu procentach popierał ją Nick, który miał razem z nią treningi. Tak na prawdę bardzo często przebywali w swoim towarzystwie. Theo czuł się bezradny wiedział że nie może nic zrobić. Nixon miał punkt przewagi.
-No ale nie macie na co narzekać sami sobie wybraliście mistrzów.- oznajmiła Chelsea która do teraz nie mogła zrozumieć czemu tak się stało. Oczywiście bardzo lubiła swoją mistrzynie ale to wszyscy mówili o tym że Nick i Ahsoka sami wybierali. Czuła się w tedy gorsza od przyjaciół ale nie pokazywała tego po sobie. Cieszyła się z tego że była padawanką Ayly Secury.
-No tak i to chyba najgorszy mój wybór. Głupia moc mi kazała pokazać w tamtą stronę.- powiedziała Ahsoka.
-Wiem co czujesz.- oznajmił Nick.
-Ej jesteście padawanami bohaterów republiki a ty w dodatku padawanką wybrańca.- oznajmiła z uśmiechem Rain.
-Eee... Weź mnie nie dobijaj zamieniłabym się na każdego innego mistrza.
-I ja też.- dodał Nick.
Stali oni obok siebie na przeciwko Chelsea i Theo. Oni na ich słowa zrobili głupie miny i próbowali im coś przekazać. Po chwili pietnastolatkowie zrozumieli że za nimi stoją ich mistrzowie. Odwrócili się i uśmiechnęli się nerwowo. Może tego nie słyszeli- przeleciała im taka sama myśl. Ich nadzieja prysknęła w mgnieniu oka kiedy mistrz Anakin postanowił się odezwać.
-Smarku nie wiedziałem że aż tak mnie nie lubisz.- powiedział z lekkim uśmiechem.
-A ja tak samo o tobie Nick.- odezwał się Kenobi poważnym głosem.
-Eee... My was bardzo lubimy.- odpowiedzieli równocześnie.
W tedy do jedi podeszło dwóch młodych adeptów. Oczywiście była to Mindi i Justin.
-Co się dzieję?- spytał chłopiec.
-Ciii... Właśnie dostają opieprz.- powiedziała cicho Chels.
Wszyscy stali nie daleko wejścia jakieś 20 metrów. Ahsoka i Nick patrzyli na swoich mistrzów z nadzieją że im się nie oberwie.
-Spójrzcie.- powiedział Just i pokazał na drzwi. Wszyscy się obrócili. A na samym końcu Ahsoka. Wszystkim opadła kopara oprócz Ahsoce która założyła ręce na piersi. Wyglądała na opanowaną widokiem...
---
Poprzedniego dnia.
Pewna torgutanka ubrana była w czarne podarte leginsy i szarą bluzę na długi rękaw. Na głowie miała zarzucony kaptur. Nie było widać twarzy. Miała czerwone podarte tenisówki. Szara bluza miała narysowany na środku czarny trójkąt. Na rękach miała czarne rękawiczki bez palców. W kapturze były dziury z których wystawało lekku. Jej ubrania były stare i zniszczone. Była niska miała góra piętnaście lat. Szła ulicami jednego z niższych poziomów Coursant. Co jakiś czas kiedy ktoś obok niej przechodził wyciągała po kryjomu rękę i wyciągała zawartość z kieszeni. Była uliczną złodziejką. Stała na tej ulicy od rana. W taki sposób zarabiała. W pewnym momencie kiedy okradła kolejną ofiarę podbiegł do niej mały torgutanin. Chłopiec miał góra osiem lat. Był ubrany w brązowe szerokie spodnie. Na nogach miał czarne już zniszczone trampki. Miał żółtą koszulkę całą czymś poplamioną. Na wierzch miał szarą podartą bluzkę na guziki. Jego znaki na twarzy były symetryczne. Na czole miał coś w stylu trzech małych kółek. Na policzkach miał kwadraty przedzielone kreską na pół. Jego skóra była jasno pomarańczowa. Oczy ciemno brązowe. Podbiegł do starszej torgutanki.
-Klar! Kler!- zawołał mały chłopiec i do niej podbiegł. Dziewczyna na jego widok przykucnęła. Mały chłopiec przytulił ją.
-Co tu robisz? Mówiłam ci żebyś na mnie zaczekał.
-Jestem głodny. Od wczoraj nic nie jadłem.- powiedział po czym zaczął kaszleć. Dziewczyna przyłożyła mu rękę do czoła.
-Masz gorączkę. Chodź wracamy do domu.- oznajmiła i wzięła chłopca na ręce. Chłopczyk się do niej mocno przytulił. Klar niosąc chłopca sprawdzała dzisiejszy łup. Parę kredydek i niepotrzebne dokumenty. Za kredytki kupię trochę jedzenie a dokumenty opchnę Kanowi. Ten na pewno zrobi z nich pożytek.- pomyślała. Po pewnym momecie weszła do opuszczonego magazynu i zeszła po schodach w dół. Weszła do małego pomieszczenia który miał być ich domem. W rzeczywistości była to kotłownia. Na środku stała rozwalająca się żółto brązowa kanapa. Na przeciwko niej był mały stolik zrobiony ze skrzyń. Po lewej stronie stał piec. Ściany były kamienne z sufity sypał się tynk. Dziewczyna położyła chłopca na kanapie i poszła zapalić w piecu. Wrzuciła kilka kawałków drewna i podpaliła. Zrobiło się trochę cieplej. Na przeciwko stała mała lodóweczka. Obok której była prowizoryczny aneks kuchenny z zlewem. Oprócz tego pomieszczenia były dwa pokoje. Jedna łazienka. Była wyłożona białymi kafelkami które bardziej przypominały szare. Znajdował się tam prysznic, mały zlew i toaleta. Nad zlewem wisiało pęknięte lustro. Drugi pokój była to sypialnia. Dwa drewniane łóżka. Położone na nich żółte dziurawe materace i koce. Oprócz łóżek znajdowała się mała szafa. Jedynym oświetleniem w całym ,,domu'' były wiszące na kablach neonowe żarówki.
-Kler, jestem głodny- powiedział po czym znowu zaczął kaszleć. Nastolatka podeszła do niego i przykryła go kocem. Cały czas na głowie miała kaptur. Przykucnęła przy kanapie.
-Prześpij się. Ja pójdę kupić coś do jedzenia i lekarstwa.- powiedziała i pogłaskała małego chłopca po głowie.
-Kler.
-Tak, Andre?- powiedziała odwracając się do chłopca twarzą.
-Idziesz do Kana?
-Nie martw się o mnie poradzę sobie. A teraz śpij.- powiedziała z delikatnym uśmiechem. Chłopiec spojrzał jak wychodzi po czym położył się.
Kler, a tak po prawdzie to Klar udała się do pobliskiego pabu. Kiedy tylko weszła do środka dopadł ją odór papierosów. Podeszła do baru. Barmana znała był to jej można powiedzieć znajomy. Kanan Pers był znany na czarnym rynku. Klar robiła z nim interesy. Kiedy tylko do niego podeszła zaczepił ją jakiś rodianin. Proponując jej drinka nastolatka odmówiła. Niestety rodianin nie przyjął tego do wiadomość i stał się natarczywy w sposób do dziewczyny. Po chwili torgutanka wstała chwyciła jego prawą dłoń którą jej położył na kolanie. Zgrabnym ruchem ją wykrzywiła przy czym kość pękła i wydał się charakterystyczny trzask. Rodianin zawył z bólu a torgutanka kopnęła go w brzuch. Po całym zajściu wróciła na swoje miejsce.
-Brawo, ale mogłabyś traktować moich klientów trochę grzeczniej.
-Kan, takich zbirów nazywasz klientami. No to miejsce cały czas zniża swój poziom.
-Nie przesadzaj kochana. Z czym do mnie dziś przychodzisz.- powiedział. Był dość wysoki wyglądał na 22 lata. Miał czarne, bujne włosy. Ciemne piwne oczy. Był człowiekiem. Ubrany był w czarną koszulkę i długie czarne spodnie.
-Mam parę różnych dokumentów.
-Ile?
-7 dowodów osobistych, dowody szkolne, jakieś papiery od ubezpieczycieli razem będzie z 18.
-Mało, mało... Zbytnio na tym nie zarobisz. No i tak nie mam przy sobie kasy.
-Ej młody jest chory. Nie mam za co kupić jedzenia i lekarstw.- powiedziała dziewczyna próbując zagrać na jego uczuciach.
-Sory, szkoda mi twojego braciszka. Mogę ci za to wszystko dać góra pięć kredytek.
-Pięć?! Proszę cię Kan za to nic nie kupię.
-Kler pomógłbym ci jakbym mógł ale stary mnie kontroluje. Nie mam jak ci pożyczyć forsy jedynie tyle ile mówiłem bierzesz?
-Dawaj.- powiedziała i wyciągnęła spod spodu dłoń. Chłopak podał jej kredytki pod spodem żeby nikt nie widział.- Dzięki- mruknęła i zaczęła odchodzić.
-Zaczekaj wpadłem na pomysł.- powiedział a Kler wróciła na swoje miejsce i zaczęła słuchać tego co jej kolega ma do powiedzenia.
-No mów.
-A co ty na wędrówkę na powierzchnię Coursant.- powiedział i spojrzał na jej oczy zasłonięte kapturem.
-Nie! Zdecydowanie nie. Nie mogłeś na nic gorszego wpaść?- pomysł ją wkurzył a bardziej zasmucił. Próbowała to ukryć pod złością.
-Sama mówiłaś że za pięć kredytek nic nie kupisz.
-Tak ale... nie chce o tym gadać... nara.- powiedziała i wyszła z baru. Co za głupi pomysł?- spytała sama siebie. Wiedziała co miał na myśli mówiąc iść na powierzchnie. Nikt o tym nie wiedział oprócz niego. Była to jej tajemnica dlatego nosiła kaptur. Nawet Andre jej młodszy braciszek któremu mówiła wszystko nie wiedział o tym. Była to jej tajemnica. Podzieliła się z nią tylko z Persem. Pod pewnym względem była wściekła na ten pomysł a z drugiej od dawna chciała to zrobić. Ale wiedziała co może się stać... A to nie była zbyt ciekawa wizja... Ale Andre był chory za pięć kredytek to jakieś bułki kupi i coś dopicia. Była na siebie wściekła za to że sobie nie radzi i musi prosić o pomoc. Postanowiła jutro w południe pójdzie na powierzchnie. Na samą myśl o wszystkim się wściekła. Sama nie wiedziała czy ma się cieszyć czy być zła. Ona nie wiedziała ale ktoś inny na pewno znał już swoją reakcje. Wiedziała że nie będzie to zbyt przyjemne ale nie robiła tego dla siebie. A może tym razem się uda.- pomyślała w duchu ale po chwili zmieniła zdanie. Wiedziała co zrobi.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, wiem, wiem... W postaciach nic nie było o żadnej Klar, Andre czy Kananie... Może i do końca nie rozumiecie o co na razie chodzi ale wszystko w swoim czasie. Parę osób się już zapewne domyśla kim jest Klar bo napisałam o tym na innym blogu... Niedługo się dowiecie... Jeszcze sprawa że ta historyjka o Klar była dzień wcześniej od rozmowy Ahsoki z Chealsy, Nickiem i Theo. Pisze tam że poprzedniego dnia ale chciałam się upewnić że rozumiecie. Co do imienia Andre to ono chyba jest dziewczęce ale u mnie ma je chłopak i nie krytykujcie tego... Nie miałam co wymyślić. Tak samo jak Kanan teraz dopiero do mnie dotarło że to jest ten jedi z rebeliantów... Wiem pokręcone trochę... Mam nadzieję że się podobało. Komentujcie, piszcie co myślicie o postaciach o histori o tym że Klar ma na głowie kaptur. Bo to jest bardzo ważne.
Dedyk dla Ashara ,,Ashars'' Tamaro
NMBZW
Wyjdzie na powierzchnie i będzie udawać Ahsokę? Oj uważaj, Kler uważaj, bo jak Anakin się zorientuje to masz takie kłopoty, że nie wiem. Ciekawe skąd ona się tam wzięła, bo przecież Ahsoka jest z Shili. I jeszcze Ahsoka musiała wiedzieć, że Kler tam jest, bo się nie zdziwiła. Chyba, że była wstrząśnięta po tej wpadce. Chociaż nie ona była opanowana. A nie wiem. Jestem ciekawa jak to będzie. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńNMBZT!
Nie wiem co powiedzieć .... łał :):D:):D. Najlepszy moment to jak Ahsoka i Nick narzekają na mistrzów, i nie będę przewiduję co się później stanie bo Eira jesteś zdolna do wszystkiego :-)(Wiesz o co chodzi nie)
OdpowiedzUsuń