poniedziałek, 22 lutego 2016

Szybkie Info!

Razem z Jarael założyłyśmy bloga.
Tematyka StarWars.
Serdecznie zapraszamy!
http://rodzinajestczesciamojegozycia.blogspot.com/
NMBZW!!!

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 9

Dwójka padawanów biegła ile sił w nogach. Zostali nakryci na znęcaniu się nad młodszymi. Szybko wbiegli w boczny korytarz i popędzili w kierunku schodów. Chociaż, że mogli ponieść poważne konsekwencje cały czas się śmiali. Na schodach wpadli na Bariss a ta od razu zrozumiała o co chodzi i zaczęła z nimi biegnąć.
 - Do mojego pokoju!- Krzyknęła i skręciła w kolejny korytarz a po parunastu minutach wpadli do pokoju mirilianki jak torpedy. Ahsoka i Jens nie mogli złapać oddechu. Po paru dłuższych minutach wszyscy doszli do siebie.
 - Co...?- Nie dokończyła Offee ponieważ Jenson jej przerwał mówiąc;
 - Pomęczyliśmy paru adeptów ale nas nakryli.
 - Wy?!- Spytała zdziwiona nastolatka.
 - No. Ahsoka jest niezła w te klocki- Powiedziawszy to szturchną znajomą.
 - Nie przesadzaj chciałam się trochę zabawić- Oznajmiła siadając na łóżku.
 - Nie spodziewałam się. Co to tak w ogóle dla nas oznacza?- Zapytała Barissa.
 - To że raz od czasu się z wami powłóczę- Odparła togrutanka.
 - Na jutro mamy zaplanowaną wielką akcje...- Zaczęła nastolatka.
 - Jutro nie mogę, muszę coś załatwić poza świątynią- Odpowiedziała trochę tajemniczo.
 - Wiesz nie sądzę żeby twój mistrz cię wypuścił- Odparł Jenson.
 - On o niczym nie będzie wiedział- Mówiąc to wstała i podeszła do okna.
 - Wymykasz się?- Spytali oboje.
 - No i co z tego?
 - Jakby co możesz liczyć na naszą pomoc- Odpowiedziała jej rówieśniczka.
 - Dzięki a nie chcecie wiedzieć gdzie się wymykam?- Spytała trochę zdziwiona jej starzy przyjaciele tylko o to by się pytali. Od ostatniego czasu wszyscy są nadopiekuńczy.
 - Nie dobrze mieć swoje tajemnice ale nie rozumiem czemu są aż tak nadopiekuńczy wobec ciebie- Odpowiedział szatyn.
 - Odkąd zobaczyli mojego sobowtóra nie dają mi spokoju- Odpowiedziała bez żadnych uczuć.
 - Sobowtóra?!- Spytali jednocześnie nastolatkowie. Ahsoka opowiedziała im o tym jak identyczna dziewczyna przyszła do świątyni ale nie powiedziała nic więcej niż wiedziała reszta.
 - Wow, ekstra- Stwierdziła niebieskooka. Rozmawiali jeszcze dłuższy czas aż postanowili iść na kolacje.
Weszli śmiejąc się do obszernego pomieszczenia zwanego stołówką. Wzięli sobie najzwyklejsze zestawy zawierające tosty, frytki, jabłko i parę innych rzeczy. Ahsoka wypatrzyła swoich znajomych siedzących przy jakimś ze stolików ale teraz miała nowych przyjaciół. Zajęli stolik parę metrów od Chelsea, Nicka i Theo. Theo zdziwił się na widok Ahsoki z dwójką chuliganów jak on ich nazywał za to Nick i Chelsea nie zdziwili się tym widokiem. Przypatrywali się uważnie trójce padawanów. W pewnym momencie podszedł do nich mistrz Kenobi z dwójką małych adeptów. Cała trójka schowała twarze w rękach. Chelsea, Theo i Nick zaczęli podsłuchiwać.
 - To oni- Powiedziały dwie małe dziewczynki.
 - Jenson, Baris- Powiedział ostro Kenobi a padawani podniesli na niego wzrok- Te adepki twierdzą, że im dokuczaliście.
 - Mistrzu Kenobi- Powiedziała niższa dziewczynka- To on i ta druga dziewczyna- Powiedziała wskazując na Ahsokę która zaczęła się śmiać i nie mogła przestać. Obi-wan zdziwił się tym, że Ahsoka siedzi z nimi przy stoliku a to, że dokuczała adeptom było całkiem nie do pomyślenia.
 - Ja?- Spytała hamując śmiech. Dziewczynki pokiwały głową na znak, że tak.
 - Ahsoko jak to wytłumaczysz?
 - Przecież nic się nie stało nie przesadzajmy- Powiedziała spoglądając na Kenobiego.
 - Nic się nie stało?- Zapytała Chelsea podchodząc do swojej przyjaciółki a za nią Nick i Theo.
 - No a stało się coś?- Zapytała obojętnie. 
 - Męczyłaś biednych adeptów!- Powiedziała głośno nastolatka. A do stolika podszedł Anakin widząc że coś się kroi.
 - Co się dzieje?- Spytał.
 - Twój padawan znęcał się nad adeptami- Odpowiedział Kenobi a Anakina zatkało.
 - Już nie przesadzajmy do znęcania było daleko- Odpowiedziała a Jens i Baris zaczeli się śmiać i przybili sobie piątkę.
 - Ona jest teraz nasz- Mruknęła pod nosem Bariss.
 - Jak mogłaś...- Zaczęła Chelsea podniesionym głosem ale Soka od razu ją uciszyła.
 - Nie dramatyzuj barbie.
 - Ahsoko, czemu obraziłaś przyjaciółkę?- Spytał Anakin mierząc ją surowym wzrokiem.
 - Bariss, obraziłam cie?- Zapytała mirilianki.
 - Nie- Odpowiedziała jej dziewczyna.
 - Mówiłem o Chelsea.
 - A tak sorry barbie- Rzuciła od niechcenia.
 - Koniec tego cała wasza trójka za karę umyje korytarze w świątynie- Powiedział Kenobi i odszedł.
 - Ekstra- Powiedziała zadowolona togrutanka a jej towarzysze także się ucieszyli.
 - Ahsoko, musimy pogadać- Powiedział srogo Skywalker.
 - Weź już nie przesadzaj mistrzu- Odparła ale spotkała się z jego wzrokiem i odeszła od stołu żeby z nim pogaworzyć.
 - Tak?- Zapytała jakby nic złego nie zrobiła.
 - Nie chcesz mi nic powiedzieć?- Spytał ostro Skywalker nie mógł uwierzyć, że Ahsoka dokuczała adeptom.
 - Nie- Odpowiedziała kręcąc przecząco głową.
 - Ahsoko, co się z tobą dzieje?- Pytając o to chwycił jej nadgarstek.
 - Ze mną? To wy się dziwnie wszyscy zachowujecie. Cały czas za mną łazicie nie dajecie mi spokoju odkąd...- Nie dokończyła ale za to spojrzała w wkurzone oczy jej mistrza wyrażające także zmartwienie.
 - Gdybyś była z nami szczera to byśmy się tak nie zachowywali. 
 - Jestem z wami szczera- Odpowiedział wkurzona.
 - Nie prawda. Cały czas coś kręcisz odkąd pojawiła się ta dziewczyna. Nic nam nie chcesz o niej powiedzieć nawet to ile ma lat albo jak ma na imię...
 - I musicie się z tym pogodzić- Wtrąciła Ahsoka wyszarpując swoją dłoń z jego uścisku- A teraz jeśli pozwolisz muszę umyć podłogi w świątyni- Oznajmiła i odeszła. 
 - Chodźcie- Rzuciła kiedy była przy stoliku Jensona i Bariss. Dwójka padawanów wstała i poszła za nastolatką po chwili minęli Nicka, Thea i Chelsea patrzących na nich.
---
Dwie godziny później.
Było już po 22 i wszyscy powinni znajdować się w swoich pokojach. Natomiast na głównym korytarzu trwały właśnie zawody ślizgania się na mokrej podłodze. Trójka przemoczonych padawanów myła podłogi. Jak można tak nazwać mycie podłóg Jensonem. Świetnie się przy tym bawili. Robiło się coraz później a im zostało jeszcze dużo podłóg do umycia. Postanowili iść po wsparcie. Zbiorą ekipę Alfa. Tak nazywała się paczka Jensona i Bariss w której znajdowali się najbardziej niegrzeczni padawani. Rozdzielili się a po godzinie na głównym korytarzu stało około 22 padawanów. Jens przedstawił im zarys sytuacji i zarządził wyścigi z mopami. Cała świątynia nie mogła spać z powodu nieograniczonych krzyków i śmiechów. Mistrzowie dzielnie znosili niepowtarzalne wrzaski i piski ale cierpliwość ma swoje granice. Mistrz Kenobi, Skywalker i Windu postanowili zająć się problemem. Kiedy zeszli po schodach i postawili nogi na podłodze od razu wywinęli piękne orły. Po chwili kiedy złapali przyczepność udali się w kierunku imprezki. Kiedy byli niedaleko spostrzegli trwające zawody w myciu podłóg.
 - Cisza!- Rozbiegł się krzyk Mace a wszyscy odwrócili się w stronę najsztywniejszego jedi.
 - Co tu się wyprawia?- Spytał Kenobi zakładając ręce na piersi. Na przody gromady wyszła Bariss, Ahsoka i Jenson.
 - Wykonujemy właśnie kare- Odparła togrutanka.
 - Z tego co pamiętam tylko wy mieliście to zrobić- Powiedział Anakin.
 - Nie powiedzieliście nam, że nie możemy poprosić o pomoc- Odparła Barissa.
 - Koniec imprezy wracajcie do łóżek- Odparł Obi-wan a wszyscy padawani zrobili w tył zwrot.
 - Wasza trójka zostaje- Powiedziała swoim głosem Windu a małolaty westchnęły i spowrotem się do nich odwrócili.
 - Za co mieli kare?- Spytał Windu Anakina i Obi-wana ponieważ nie był poinformowany.
 - Za znęcanie się nad adeptami- Odpowiedział Obi-wan spoglądając na uczennice Skywalkera. Nie mógł pojąć co ona tu robiła. Okey Jenson i Bariss to nic nowego ale Ahsoka? Mace spojrzał na trójkę młodzieńców i zaczął wymyślać im karę.
 - W takim razie...- Nie dokończył bo dołączył do nich Yoda.
 - Padawani o tej porze spać powinni do łóżek więc idźcie- Oznajmił zielono skóry skrzat. Windu chciał coś powiedzieć ale spotkał się z wzrokiem najstarszego z jedi. Padawni wyczuli moment i zniknęli.
 - Mistrzu powinni ponieść karę...- Zaczął Mace a Obi-wan skinął głową na znak, że się zgadza.
 - Podłogi w świątyni umyli- Odparł postarzały goglin.
 - Tak ale...- Zaczął Kenobi.
 - Nie ma ale karę wykonali a teraz chodźmy spać żeby mieć siłe na walkę z ciemnością. Młody Skywalkerze chodź ze mną- Odparł i zaczął się kierować w stronę schodów. Anakin podszedł do mistrza. Obi-wan i Windu udali się inną drogą do swoich pokoi.
 - Wyczuwam, że coś cię martwi- Powiedział Yoda stukając swoją laską o podłogę.
 - Chodzi o Ahsokę mistrzu. Ostatnio nie wiem jak to powiedzieć ale oddala się ode mnie. Ma przede mną tajemnice. Odrzuciła swoich przyjaciół na rzecz innych...
 - Masz mądrą padawankę. W swoim czasie dowiesz się prawdy. Teraz nic nie możesz zrobić- Te słowa nie pocieszyły Anakina czuł, że powinien coś wiedzieć, że coś przed nim ukrywa.
---
Kolejny dzień wczesny ranek.
  To jakiś cud ale Ahsoka wstała bardzo wcześnie i wyśmienitym humorze. Spała nie całe sześć godzin ale wyspała się jak nigdy. Była szczęśliwa ale też zaniepokojona dzisiaj miała poznać swojego brata. Przynajmniej taki był zamiar. Wyszła z samego rana i poszła na stołówkę. Nie pamiętała kiedy ostatnio zdążyła na śniadanie. Na stołówce było już dużo osób w tym Barissa i Jenson oni zawsze wcześnie stawali. Wypatrzyła także swojego mistrza który zdziwił się na jej widok oraz Thea siedzącego przy starszych znajomych. Wzięła do jedzenia najzwyklejsze tosty i przysiadła się do przyjaciół.
 - Czołem Jens, Bariss- Powiedziała siadając obok nich.
 - Czołem Ahs, co tak wcześnie?- Spytała mirilianka.
 - A tak jakoś i jak wyspani?
 - A jakże- Odparł nastolatek.
 - I co wymykasz się dzisiaj?- Spytała cicho Offee.
 - Mam taki zamiar ale coś czuje, że mój mistrz będzie wyjątkowo mnie dzisiaj śledził.
 - Możemy ci jakoś pomóc?
 - Dzięki ale dam sobie radę sama- Odpowiedziała pożerając kolejnego tosta.
 - A nie masz dzisiaj treningu?
 - Nein, dzisiaj wyjątkowo nie- Odpowiedziała z uśmiechem i zaczęła zawziętą dyskusje na temat uczesania niektórych mistrzów i latających żelków. Po dłuższym czasie podszedł do nich mistrz Skywalker.
 - Ahsoka, musimy pogadać.
 - No to do zobaczenia- Skierowała do znajomych i ruszyła za mistrzem w kierunku wyjścia. Kiedy byli poza stołówką odezwała się.
 - Czy coś się stało?
 - Ufasz mi?- Zapytał zatrzymując się przed nią.
 - Do czego dążysz?- Spytała.
 - Nie ważne. Ufasz?
 - Ufam- Odpowiedziała zrezygnowana wiedziała do czego Anakin zmierza.
 - To dlaczego nie powiesz mi prawdy.
 - O jaką prawdę ci chodzi mistrzu?- Zapytała chociaż znała już odpowiedź.
 - Smarku, ja czuje, że coś ukrywasz.
 - Mogę ci zadać pytanie?- W odpowiedzi kiwną głową- A ty masz przede mną jakieś tajemnice?- Anakin chciał już powiedzieć nie ale przecież to nie była prawda. Miał żonę i to była jego największa tajemnica to że posiadał ukochaną.
 - To bez znaczenia- Odpowiedział.
 - Właśnie, że ma duże znaczenie. Każdy ma swoje tajemnice i nie ma w tym nic złego.
 - Tak ale nie każdy zmienia się pod ich wpływem- Powiedział i spojrzał w jej oczy.
 - Zmienia? Co masz na myśli?
 - A nie widzisz, że się zmieniłaś. Dokuczałaś młodszych kolegom wcześniej nigdy byś tego nie zrobiła a teraz. Zmieniasz się nie na lepsze lecz na gorsze- Wyraz twarzy Ahsoki zmienił się. Myśl o poznaniu brata i spotkaniu się z siostrą zmienił ją. Może przypomniała sobie swój cel, swoją przeszłość. Kiedyś była taka podobna do... Ale co miała zrobić? Nie poznawać Andree? Czy jednak go poznać? Nie znała odpowiedzi ale wiedziała, że to myśl o rodzinie ją zmienia. Może Kler miała racje? Może powinna opuścić zakon jedi. Może to nie jest jej życie może jej życie jest z nią i z Andreasem.
 - Przepraszam- Powiedziała cicho już nie takim pewnym siebie głosem.
 - Powiedz mi prawdę- Odpowiedział spoglądając w jej wielkie oczy. Chciała mu powiedzieć ale nie mogła serce jej nie pozwalało. Odwróciła głowę i powiedziała.
 - Nie mogę, przepraszam- I odbiegła. Anakin zaczął za nią biec i po paru minutach udało mu się ją dogonić na schodach.
 - Ahsoka, mi możesz wszystko powiedzieć.
 - Nie wszystko- Odparła spuszczając wzrok.
 - Co to znaczy?
 - Nie ważne, chce być teraz sama- Powiedziała i odbiegła. Anakin puścił ją tą drogą nic od niej nie wyciągnie.








------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ahsoka ma poznać brata czy nie? Oto jest pytanie... Szkoda że losy Andree są policzone... I co z tą przeszłością kiedy wygarnąć Obi-wanowi jaką jest świnią i łajdakiem... Chociaż patrząc na to z strony jedi to powinien dostać order. Ale że Ahsoka go toleruje to skandal! Jak można spokojnie patrzeć na takie bydlęcie jakim jest Kenobi... Chociaż drogą jedi jest wybaczać. I wy to czytacie i myślicie co ja znowu wymyśliłam. No ale będzie się dziać. Kto myśli Kate pozna swojego brata czy nie? Dobra ja tu kończę bo wygadam coś o napadzie na bank... No i wypaplałam a i nwm czy na 100% to będzie bank bardziej mi tu będzie pasować ambasada. Dobra koniec! Przepraszam za spoilera. Komentujecie 
Dedyk dla Jarael i Emily
NMBZW

















sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 8

  Do sali wszedł droid trzymający jakieś wyniki w rękach. Ahsoka nie miała zbytnio dobrego przeczucia co do tego. Od paru dni czuła się jakby to ująć beznadziejnie. Kręciło jej się w głowie, miała mdłości, brakowało jej sił... Nie zwracała na to uwagi, uważała, że jest tylko trochę przemęczona.
 - Co z nią?- Spytał Skywalker patrząc na droida.
 - Wyniki w normie nie wiemy dlaczego pański padawan stracił przytomność- Odpowiedział metalicznym głosem.
 - Czyli wypisujecie mnie?- Spytała pełna nadziei nienawidziła szpitali.
 - Zostaniesz na kilka godzin obserwacji a później cie wypuścimy- Odpowiedział droid a Ahsoka padała na łóżko mrucząc coś pod nosem. Medyk opuścił salę i została znowu sama z mistrzem.
 - Niepokojące to- Stwierdził.
 - Co?- Spytała delikatnie zdziwiona. O co mu znowu chodzi?
 - To, że straciłaś przytomność. Takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny...
 - To nic takiego- Przerwała mu nie chciała wysłuchiwać tej gadki.
 - Nic takiego? Ahsoka, straciłaś przytomność- Powiedział stanowczym głosem.
 - Może to nic nie znaczyło?- Sama w to nie wierzyła ale nie docierało do niej, że może być chora. To na pewno dlatego ze zmęczenia.
 - Takie rzeczy nie dzieją się od tak.
 - Nie przesadzaj.
 - Nie przesadzam. Przyjdę później do ciebie- Powiedziawszy to wstał i odszedł.
  Ahsoka znowu została sama w pokoju. Zaczęła rozmyślać o Klarze i Andre. Uśmiechnęła się na myśl o małym braciszku chociaż nigdy z nim nie rozmawiała. Widziała go może 3 razy z ukrycia. Myślała także o Anakinie i zastanawiała się czy może mu nie powiedzieć. Czy nie powiedzieć Chelsea, Nickowi i Theowi. Ten ciężar kłamstwa spoczywał na jej sercu ale nie mogła go zrzucić. Nie mogła zraniłaby nie tylko siebie ale i ich. Gdyby dowiedzieli się prawdy o tym kim jest i po co dołączyła do zakonu znienawidzili by ją. Przynajmniej ona tak uważała. Pomyślała o propozycji Klary o tym żeby opuścić zakon i wrócić do niej. Byłyby znowu razem. Ale nie mogła tego zrobić zakon to było jej życie. Nie mogła się od niego tak po prostu oderwać. I pomyśleć, że tydzień temu wszystko było w porządku. Nie myślała o Kler i Andree nie musiała kłamać. Wszystko się pochrzaniło kiedy Kler weszła do świątyni. I co teraz? To pytanie nie dawało jej spokoju.
---

  Anakin wyszedł z sali medycznej i kierował się w stronę swojego pokoju. Zaczął myśleć o rozmowie z swoją uczennicą. Czuł, że go okłamuje wiedział to. Nie mógł nic na to poradzić. Choćby jak się starał wydobyć z niej informacje ta i tak nic nie powie. Szedł myśląc o poprzedniej rozmowie z Ahsoką. Kim jest ta dziewczyna? Co się stało z matką Ahsoki? Dlaczego miałaby być winna jej śmierci? Dlaczego straciła przytomność? Czemu się wkurzyła? Mnóstwo pytań żadnej odpowiedzi idąc tak spostrzegł Chelsea i Nicka rozmawiających na jednej z ławek. Może oni coś będą wiedzieć?- pomyślał i podszedł do dwójki. Kiedy spostrzegli nadciągającego Skywalker wstali i się ukłonili.
 - Witaj mistrzu Skywalker, co z Soką?- Spytała na sam początek różowo włosa.
 - Lekarze nie wiedzą co jej jest. Wyniki są w porządku.
 - Dziwne- Mrukną pod nosem Nick.
 - Też tak myślę ale znacie Ahsokę ta nic nie bierze na poważnie- Odparł a dwójka padawanów kiwnęła głowami na znak, że ma on racje.
 - Chciałem was zapytać czy wiecie kim jest ta togrutanka?
 - Nie- Odpowiedzieli równocześnie machając głowami w lewo i w prawo.
 - Co wiecie o rodzinie Ahsoki?- Musieli coś wiedzieć. Musieli znali ją od zawsze musiała im coś powiedzieć- myślał.
 - Nic nam o nich nie mówiła- Powiedziała Chelsea a Nick uśmiechnął się nerwowo i powiedział.
 - No tobie nic a mi coś tam napomknęła...
 - Coś? Czyli co?- Zapytał Skywalker.
 - Tak na prawdę to nic. Powiedziała, że jej rodzice zginęli i nic więcej.
 - Nic więcej nie mówiła?- Dopytywał Anakin a chłopak przecząco pokręcił głową.
 - No to nic. Do zobaczenia- Powiedział i odszedł niezbyt zadowolony. Nie dowiedział się niczego nowego...
---
  Wolność! Taka była pierwsza myśl po upływie trzech godzin w sali medycznej. Podczas tego czasu doszła do pewnego wniosku. Chce poznać Andree. Nie wie czy to dobry pomysł ale serce mówi, że dobrze postępuje. Chce nawiązać od nowa kontakt z rodzeństwem ale nie zamierza odchodzić od rodziny w zakonie. Pragnie jedynie zobaczyć uśmiech Kler i usłyszeć od niej tak znienawidzone słowo jakim jest jej prawdziwe imię. Nie chciała by Kler mówiła do niej Kate ale jeszcze bardziej nie chciała żeby zaakceptowała imię Ahsoka. Oznaczałoby to, że pogodziła się z jej odejściem. Na razie ma zamiar spotkać się raz później może drugi i trzeci ale to później. Teraz musi wymyślić kiedy tam iść. Chciała dzisiaj ale rycerzyk jest trochę nie w humorze i na pewno będzie ją sprawdzać. Poproszę Bariss o pomoc- pomyślała. Nie była przekonana do tego pomysłu ale lepiej poprosić ją i Jensona niż Nick, Chelsea czy Thea. Wyszła z sali i od razu wpadła na Nicka i Chelsea paplających coś o jej mistrzu i Jensonie. Z tego co zrozumiała jej mistrz pytał ich o jej rodzinę a Jenson jest na misji i wraca pod koniec tygodnia. Przynajmniej uwolni się od niego- pomyślała i starała się zrozumieć coś z paplaniny kolegów. Z odsieczą przyszedł jej Jenson. Co było dziwne ale postanowił jej pomóc widząc, że nie daje sobie rady.
 - Sorry Barbie ale porywam waszą przyjaciółkę- Powiedział puszczając do Ahsoki oczko ta jedynie się uśmiechnęła i do niego poszła.
 - Pogadamy później- Rzuciła i poszła z Jensonem w przeciwnym kierunku od nastolatków. Nick i Chelsea zdziwili się, że Ahsoka koleguje się z Jensonem. Przecież ta dwójka się nienawidziła. A może coś się zmieniło? Czy o czymś nie wiedzą?
 - Dzięki- Powiedziała Tano do swojego wybawiciela.
 - Ostatnio dużo mi dziękujesz.
 - Miałam o tobie kiedyś całkiem inne zdanie.
 - Jakie?
 - Uważałam cię za dwulicowego szczura bez mózgu który myśli tylko o sobie i lubi znęcać się nad młodszymi.
 - Z tym znęcaniem masz rację. Próbowałaś kiedyś?
 - Nie- Odpowiedziała kręcąc głową.
 - To co może dwulicowy szczur pokaże ci jak się dobrze bawić.
 - Mam pytanie.
 - Śmiało dawaj.
 - Jak doszłam do naszego klanu nie przepadałaś za mną czemu?
 - Nie byłaś człowiekiem.
 - Nie nie o to chodziło.
 - Dlaczego tak sądzisz?
 - Bo przyjaźniłeś się z Bariss a ona jest mirilianką.
 - Ale jest bardziej podobna do człowieka niż ty.
 - O co wtedy chodziło? Ale tak na serio?
 - Kiedy do nas dołączyłaś Chelsea i Nick od razu cię polubili. Od razu do ciebie podbiegli i nie tylko oni. Większość moich znajomych cię polubiła a ja byłem zazdrosny... Rozumiesz?
 - Aż za dobrze- Powiedziała ciszej przypominając sobie przeszłość ale od razu odrzuciła swoje myśli. Chciała zapomnieć o tym co jest złe i żyć pełnym życiem nie oglądając się za sobą. Uśmiechnęła się i pociągnęła chłopaka w kierunku jednego z korytarzy.
 - Chodź, pokażesz mi jak się dobrze bawić- Rzuciła z uśmiechem.
 - Chcesz dokuczyć młodszym kolegom?- Spytał trochę z niedowierzaniem.
 - A co? Mówiłeś, że to takie fajne więc chcę się o tym sama przekonać- Powiedziała a w jej oczach tańczyły iskierki radości. Zapomniała o zmartwieniach...















-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponad tydzień nic nie dodawałam na żadnego bloga więc postanowiłam coś wyskrobać. Moja wena pojechała na wakacje na Hawaje i zbyt szybko nie ma zamiaru wracać. W rozdziale tak naprawdę nic się nie dzieję ale mam nadzieję że się wam podoba... Dobra idę pisać coś na inne blogi.
Dedyk dla osób które jeszcze o mnie nie zapomniały i doczytały to do końca.
NMBZW

czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 7

Ahsoka po tym co powiedziała nie odezwała się więcej. Anakin cały wieczór starał się z niej coś wyciągnąć. Ta jednak siedziała i się nie odzywała. Było jej wstyd, że się tak zachowała, przysięgła sobie, że nigdy nie będzie płakać przy mistrzu. Miała dość tamtego dnia. Najchętniej uciekłaby daleko, daleko stąd. Nie wie gdzie ale jak najdalej. Kiedy Skywalker odpuścił i wyszedł z pokoju nastolatka od razu zasnęła. Nie dane było jej jednak się wyspać.
Przed siódmą rano zerwała się z łóżka cała mokra. Z oczy lały jej się łzy. Śniła jej się przeszłość, przeszłość o której chciała zapomnieć. Była roztrzęsiona, miała dosyć wszystkiego. W głowie jej kłębiło się tyle myśli. Postanowiła je odgonić i zająć się czymś innym. Poszła się szybko ubrać i umyć. Starała się o niczym nie myśleć ale to jej nie wychodziło. Była delikatnie roztargniona, spała może nie całe 5 godzin. Było bardzo wcześnie Ahsoka postanowiła przejść się po korytarzach świątyń. Chodziła tak z dwie godzinny myśląc o wszystkim. W pewnym momencie usłyszała swoje imie.
- Soka! Zaczekaj!- Zatrzymała się i spojrzała na swoich przyjaciół. Była to Chelsea i Nick.
- Hey- Powiedziała wysilając się na uśmiech.
- Co tam, dawno nie gadaliśmy- Powiedział różowo włosa.
- Jakoś się nie złożyło- Odpowiedziała kierując się z nimi w stronę stołówki.
- Przepraszamy- Powiedziała Chels.
Ahsoka się zatrzymała i spojrzała na przyjaciół.
- Za co?- Spytała zdziwiona.
- Za wszystko. Że staliśmy po stronie mistrzów niż twojej, za to że ci nie ufaliśmy...- Zaczęła dziewczyna.
- No ale sama przyznaj, że widok identycznej togrutanki był szokiem dla wszystkich. Nigdy nam o nikim takim nie mówiłaś- Przerwał wypowiedź Nick.
- Dlaczego nam nie powiedziałaś że masz sobowtóra? Przecież mówimy sobie wszystko.
Ahsoka tak słuchała ich wypowiedzi... Wiedziała, że krzywdzi wszystkich którym na niej zależy ale wiedziała, że skrzywdzi ich jeszcze bardziej mówiąc prawdę. Przez momenty czuła, że powinna opuścić zakon. Nie chciała tego ale coś w środku mówiło, że powinna. Ale nie, nie będzie popadać w paranoje.
- Halooo... Ahsoka żyjesz?- Spytał Nick machając jej ręką przed oczami. Nastolatka nawet nie zareagowała.
- Soka!- Wydarła jej się do ucha Chels, co najwyraźniej poskutkowało bo Ahsoka wróciła do żywych.
- Tak?
- Czy ty nasz w ogóle słuchałaś?- Spytał zielono-oki chłopak.
- Tak, do pewnego momentu- Odpowiedziała po czym złapała się za głowę. Poczuła olbrzymi ból a przed oczami przebiegły jej ciemność. Zemdlała.
---
Kolejnego dnia.
Zaczęła odzyskiwać świadomość, obok swojego łóżka zobaczyła rycerzyka. Na jego twarzy wymalowane było zmartwienie. Chwyciła się za głowę.
- Jak się czujesz smarku?- Zapytał kiedy tylko ujrzał, że się wybudziła. Nastolatka na niego spojrzała i odpowiedziała.
- Bywało lepiej. A tak na prawdę, co się stało bo nie pamiętam.
- Straciłaś przytomność podczas rozmowy z przyjaciółmi.
- Wiadomo dlaczego?
- Na razie czekają na wyniki badań- Powiedział kładąc rękę na jej ramieniu.- Wszystko będzie dobrze.
- Taa...- Powiedziała i starała sobie coś przypomnieć ale nic nie pamiętała po tym jak straciła przytomność.
- Smarku, chciałbym z tobą porozmawiać o tym co mi powiedziałaś dwa dni temu...- No i się zaczęło- pomyślała. Czy on nie mógłby dać jej spokoju nawet w szpitalu? Czemu musi drążyć ten temat.- Chciałem z tobą o tym porozmawiać wczoraj ale wiesz co się stało. Powiedz mi prawdę, co miałaś na myśli mówiąc że nie jesteś winna śmierci matki.
- Miałam na myśli że nie jestem winna jej śmierci- Odpowiedział ironicznie, nie była winna.
- Kiedy pytałem cie o rodzinę mówiłaś że jej nie pamiętasz...
- Bo ich nie pamiętam- Przerwała mu- Moja matka zginęła parę miesięcy po tym jak mistrz Plo wziął mnie do świątyni. Została zabita przez to że miałam zostać jedi...- Oczywiście cała ta historyjka była kłamstwem- rodzeństwa nie miałam, a ojciec zginął jak miałam parę miesięcy.
- Przykro mi... Nie wiedziałem- Powiedział zatroskanym głosem.
- Masz do mnie jeszcze jakieś pytania?- Zapytała wkurzona. Czy nie może dać jej spokoju.
- Tak...- No tej odpowiedzi to Ahsoka nie przewidziała, myślała że rycerzyk da jej spokój ale się myliła.- Kim jest ,,K''
- Że niby kto?- Spytała udając, że nie wie o co chodzi ale wiedziała. Zaczęła wymyślać wymówkę.
- Osoba która napisała liścik- Odpowiedział spokojnym głosem.
- Nie wiem, nie mam pojęcia kto kryje się za literą K.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- A co z tą identyczną dziewczyną?- Na to pytanie Ahsoka zareagowała nerwowo.
- Myślałam że ten temat mamy za sobą! Nie znam jej! A nawet gdybym ją znała to i tak nic bym ci nie powiedziała!- Krzyknęła i odwróciła się do niego plecami.
- Gdybyś jej nie znała nie zareagowałabyś tak...
- No to ją najwidoczniej znam, ale nie powiem ci kim jest, co chciała, o czym z nią rozmawiałam! Rozumiesz?!- Przerwała mu.
- Ahsoko, jestem twoim mistrzem i każe ci mi w tym momencie powiedzieć prawdę.
- Mam cie dość- Syknęła i odwróciła się od niego znowu.
- Ahsoko zrozum martwię się...
- Nie masz o co.
- No racja jedynie dowiaduję się, że masz sobowtóra o którym nikt nie wie, później znikasz na cały dzień i dowiaduje się że kłamałaś co do sprawy związanej z rodziną a teraz na dodatek leżysz w szpitalu- Ciekawe co by było gdyby dowiedział się że tak na prawdę nazywam się Kate- pomyślała. Skywalker miał już dość zachowania się swojej padawanki i słów; wszystko dobrze, nic mi nie jest, to nie twoja sprawa, nie wiem, nie powiem, daj mi spokój. Czy ona nie mogła zrozumieć że się martwię?- pomyślał.
- Daj mi spokój- Po tych słowach do sali wszedł droid medyczny.




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Króciutko, no ale Ahsoka się w sobie zamyka i traci przytomność. Skora ja jestem chora to ona też. Sprawiedliwość musi być :D
Co do jej przeszłości postanowiłam wam coś zdradzić; Ważną a nawet bardzo ważną rolę odegrał tam Kenobi i on ma się za idealnego jedi?! Ahsoka mu nigdy nie.... Koniec spoilera.
Przepraszam za błędy, literówki i jeśli zgubiłam literki. Czytałam i sprawdzałam ale wydaje mi się że jest w porządku.
Dedyk dla postaci Ahsoki Tano (z bloga Jareal)
NMBZW
P.s Czekam na wsze rozdziały ;)

poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 6

Anakin rozmawiał z Obi-wanem i przyjaciółmi Ahsoki. Wszyscy się o nią martwili, ich rozmowę podsłuchiwali Bariss z Jensonem. Nie wiedzieli o co tyle zachodu z powodu wymknięcia się jednej padawanki. Nick i Chelsea uważali, że za chwile wróci. Była już 18:00, Ahsoki nie było już 9 godzin. Po rozmowie z siostrą poszła się przejść po Coursant. Była przybita i miała strasznego doła. Pocieszenie znalazła w jakiejś melinie w podziemiach. Zanim się spostrzegła zrobił się wieczór i musiała wracać. Weszła do świątyni, od razu w samym wejeściu zauważyła grupkę swoich przyjaciół. Oni to powini założyć kółko pt; Martwimy się o Ahsokę. Od razu kiedy weszła Chelsea się na nią rzuciła krzycząc, jak mogła tak zniknąć. Po niej zaczął krzyczeć Nick, że się martwili i czemu nie powiedziała gdzie idzie. Później Theo coś paplał o niebezpieczeństwach związanych z opuszczeniem świątyni. Na końcu mistrz Kenobi udzielił jej reprymendy a Anakin stał i się na nią patrzył. Było to spojrzenie pt; Porozmawiamy później. Wszystkie ich pytania zaczęły się zlepiać w jedno; Gdzie byłaś? Ale ona nic nie odpowiadała i aż do momentu kiedy Obi-wan powiedział.
- Ahsoko, gdzie byłaś?- Spytał srogo jedi.
- Z senator z Naboo.
- Wiemy, że to nie prawda.- Odezwał się Theo, Tano na niego spojrzała swoimi pustymi oczami. Ten dzień był dla niej jak koszmar, chciała go jak najszybciej skończyć. Najpierw rocznica śmierci matki, która się przez nią zabiła, później rozmowa z siostrą nienawidzącą jedi, a teraz tłumaczenie się z całego dnia.
- Byłem u Padme a ciebie tam nie było- Odezwał się w końcu Skywalker. Wymówka się nie udała, ale nie miała zamiaru wymyślać innych kłamstw. Postanowiła nie odpowiadać na to pytanie.
- Gdzie się podziewałaś?- Zapytał najbardziej spokojny padawan ze świątyni.
- Nie muszę wam nic mówić- Oznajmiła bezuczuciowym tonem. W głowie powtarzała sobie brak emocji, brak emocji, brak emocji... I tak w kółko. Całą sytuacje obserwowali Jenson i Baris chcieli pomóc nowej przyjaciółce. W pewnym momencie Offee dostała olśnienia i przeszła obok jedi. Udawała że dopiero teraz zauważyła Ahsokę.
- Ahsoka, dzięki za pomoc.- Powiedziała uśmiechnięta poddając jej klucze od śmigacza. W tym samym momencie przesłała jej wiązkę mocy. W której zawierała się krótka informacja; Trzymaj się planu.
- Czekaj, skąd miałaś kluczyki Ahsoki?- Spytał Nick.
- Ahsoka pożyczyła mi swój śmigacz bo mój jest zepsuty. No a że miała trochę czasu to zawiozła go dzisiaj do mechanika. - Powiedziała obdarzając ich swoim uśmieszkiem. Nastolatkowie nie lubili Bariss wiedzieli, że tak na prawdę jest zwykłą zdzirą. Mistrzowie też za nią nie przepadali, wiele razy złapali ją i Jensona na znęcaniu się nad adeptami. No ale zawsze się wykręcili od odpowiedzialności.
- Czekaj, byłaś dzisiaj u mechanika? Czemu nie powiedziałaś?- Spytała Chels.
- Bo i tak byście mi nie uwierzyli. - Oznajmiła po czym dodała.- Mogę już iść? Czy macie do mnie jakieś jeszcze pytania?
Kenobi kiwną głowę na znak zgody. Ahsoka szturchnęła Bariss i z nią udała się w kierunku Jensona.
- Nie wierze w tą historyjkę.- Powiedział Kenobi.
- Ja też nie ale dowiem się prawdy.- Odparł Skywalker i zaczął odchodzić. Wszyscy się rozeszli.
A my wracamy do Bariss, Ahsoki i Jensona.
- Dzięki.- Powiedziała od niechcenia Tano.
- Spoko, nie rozumiem o co tyle zachodu, że się wymknęłaś?- Spytała.
- Bo mam nadopiekuńczego mistrza i idiotycznych przyjaciół.
- Raczej nam nie powiesz gdzie byłaś?- Zapytał zaciekawiony chłopak.
- W warsztacie samochodowym.
- He. Myślisz że uwierzyli?- Spytała dziewczyna o oliwkowej karnacji.
- Nie. Na pewno nie. Ale nie mają jak udowodnić że tak nie było.- Odpowiedziała Togrutanka.
- Jeśli chcesz możesz się z nami teraz kumplować- Zaproponował Jens szturchając ją łokciem.
- Nie spodziewałam się, że kiedyś mi takie coś zaproponujesz.
- Uwierz dla mnie to nie jest łatwa sprawa. Nigdy za tobą zbytnio nie przepadałem ale ostatnie sytuacje rzucają nowe światło na tą sprawę. To co Tano? Znaczy Ahsoka.
Ten przynajmniej nie nazywa mnie Kate- pomyślała odnosząc się do Klary. Zamyśliła się chwilę na ten temat.
- Halo, Coursant do Ahsoki- zażartowała mirilianka.
- Mhmm...- Odpowiedziała wyrwana z swoich mysli.
- Co ty na propozycje Jensona?
- Zastanowię się a teraz muszę lecieć- Odpowiedziała z sztucznym uśmiechem.
Weszła do swojego pokoju gdzie czekał na nią już Anakin. Od niechcenia spojrzała na swojego mistrza. Martwił się o nią i był zły. Usiadła na łóżku.
- Tak?- Spytała podirytowana.
- Przyszedłem do ciebie z tobą porozmawiać ale zamiast ciebie znalazłem to.- Powiedział i pokazał małą biała karteczkę. Ahsoka zmarszczyła brwi.
- A co to jest?- Spytała.
- Liścik do ciebie.- Oznajmił spokojnym głosem.
- Do mnie?! Jakim prawem go czytałeś?!- Zapytała oburzona nastolatka.
- Takim, że po pierwsze jestem twoim mistrzem a drugim bo się o ciebie martwię.
- Mogę?!- Spytała wkurzona dziewczyna. Jedi dał jej do ręki karteczkę gdzie było napisane:
Nie jesteś niczemu winna. To co było już nigdy się nieostanie.
A moja propozycja jest nadal aktualna.
K.

Ahsoka przeczytała karteczkę i ją zgniotła. Zaczęły buzować w niej emocje. Z poczuciem winny za pewnie jej chodziło o śmierć matki. Ahsoka zawsze obwiniała się że doprowadziła do tego. Słowa że nie jest winna delikatnie ją pocieszyły. No ale dodatkowa notatka o propozycji ją wkurzyła. Nie odejdzie zakonu. Postanowiła i będzie się tego trzymać. Przypomniała sobie po co tak na prawdę zaczęła szkolenie jedi. Odrzuciła te myśli na bok, nie była taka jak kiedyś. Nie pragnęła zemsty, jedi stali się jej rodziną. Rozwiała wszystkie myśli na bok, bo spostrzegła, że Anakin zaczyna czytać jej w myślach. Postawiła barierę która mu to uniemożliwiła.
- Wszystko dobrze?- Spytała a Ahsoka miała już wszystkiego dość i po woli nie dawała sobie już rady. Chciała mu powiedzieć o śmierci matki, o tym że to ona była jego powodem. Jej matka się zabiła przez nią. Tano traciła panowanie nad sobą. Cały dzień chodziła tak jakby nigdy nic. Lecz w środku była roztrzęsiona. Potrzebowała osoby która ją obejmie i powie że wszystko będzie dobrze. Chciała opowiedzeć prawdę Anakinowi, przynajmniej cząstkę prawdy. Całej nie byłaby w stanie, była zbyt skomplikowana i bolesna... Usiadła na łóżku ze spuszczoną głową. Skywalker wyczuł że teraz ma szansę dowiedzieć się prawdy.
- Smarku, powiedz mi prawdę. - Zaczął do niej mówić i usiadł obok niej.- Co się z tobą dzieje?
Ahsoka odwróciła głowę, wiedziała że nie da rady i że się rozbeczy. Nie chciała przed nim okazywać słabości.
- Smarku- Powtórzył Skywalker i chwycił jej podbródek. W ten sposób zmusił ją do spojrzenia w oczy. Próbowała mu się wyrwać ale był za silny. Mężczyzna wyczytał z nich ból. Jego siostra cierpiała ale dlaczego? O czym nie wie? Do nie dawna był przekonany że ją zna. A teraz miał wrażenie że ktoś mu podmienił smarkusia.
- Nic mi nie jest.- Wymamrotała nastolatka.
- Ahsoko przestań. Widzę że cierpisz, pozwól sobie pomóc. Jesteś dla mnie jak siostra.- Jego ostatnie słowa zakuły ją w serce.- Powiedz, proszę gdzie byłaś.
- Na poziomie 999- Wyjąkała po chwili a z oczu polały jej się łzy. Anakin widząc to przytulił ją. Nie ukrywał zdziwienia tym że była na poziomie 999. Z jego informacji był to wielki cmentarz.
- Ahsoko, po co tam poszłaś?- Spytał zmartwionym głosem obejmując swoją padawankę.
- By-by-byłam... nie ważne.- Powiedziała i oderwała się od niego. Szybko podeszła do okna i wytarła oczy. Po minucie poczuła na ramieniu rękę Anakin. Jedi obrócił ją w swoją stronę.
- Ważne. Widzę że cierpisz a ta kartka. Co ma oznaczać że nie jesteś niczemu winna?
- Nie ważne- Powiedziała i odwróciła głowę.
- Ahsoka. O co chodzi że jesteś niewinna?... Ahsoko- Powtórzył po chwili.
- Ahsoko- powiedział delikatnie zdenerwowany upartością swojej uczennicy.
- Śmierci matki! Pasuje ci? Teraz wiesz!- wykrzyknęła po czym chciała odbiec ale Anakin złapał ją za rękę. Był zdezorientowany ale wiedział że musi być teraz przy Ahsoce.
-Puść mnie! Już wiesz! Byłam na grobie matki!- krzyknęła po czym wybuchła płaczem. Anakin ją przytulił ale ona tego nie chciała. Próbowała wyrwać się z jego objęć. Kiedy szarpanie się nic nie dało, zaczęła okładać go pięściami. Cały czas płakała. Skywalker jej nie puszczał. Wręcz przeciwnie coraz mocniej ją przytulał.
- Puść mnie! Chce być sama!- Wykrzyczała. Po pięciu minutach nie miała już siły. Nie była w stanie nic zrobić. Jedi przytulił ją mocno i wytarł jej łzy. Ahsoka starała się jakoś odepchnąć ale nie miała jak. Był zdziwiony jej wyznaniem. Nigdy mu nic nie mówiła o swojej rodzinie. Twierdziła, że ich nie pamięta.







--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział Kochani!
Chcę zwrócić waszą uwagę na pogrubione słowa. 
Dlaczego Ahsoka dołączyła do jedi? O co mi chodzi z tą zemstą?
No myślę że trochę wam zamieszałam.
Ahsoka nie wytrzymuje i rozpłakuje się przy Anakinie.
Czy Skywalker pozna prawdę za nim będzie za późno... Ale zaraz za późno na co?
O tym dowiecie się w kolejnych rozdziałach.
Ciekawe czy Kler sobie odpuści pomysł żeby Ahsoka opuściła zakon.
Z drugiej strony ma ona poważne powody przeciwko jedi...
Ej mam wrażenie czy wypaplałam wam pewne informacje? Ok, to ja się zamykam.
No co tu napisać, o zaznaczyłam sobie pisanie na środku.... 
Ogólnie dzisiaj odrabianie lekcji zajęło mi 2 godzinny a i jutro mam 3 sprawdziany muszę się nauczyć.
Czy nie powinno być jakiegoś limitu?
Dobra kończę.
Komentujcie, oceniajcie, piszcie cokolwiek żebym widziała że to czytacie...
Dedyk dla White Angel
NMBZW
















sobota, 6 lutego 2016

Rozdział 5

Wczorajszego wieczora Ahsoka obgadała wszystkie szczegóły planu z Jensonem i Bariss. Nie powiedziała im gdzie chce się udać ale ujęła to w pięknym zdaniu; Nie ważne. Na każde pytanie związane z tym odpowiadała tak. Ahsoka miała polecieć śmigaczem Bariss po prostu taka zamiana o której nie wiedział Anakin. Z samego rana Skywalker obserwował z ukrycia w hangarze śmigacz swojej oczennicy. Podłożył jej nadajnik w razie sytuacji, że nie chcący by ją zgubił.
---
Ahsoka czekała na znak od Bariss kiedy wystartowała. Po okołu piętnastu minutach komunikator zamrugał co miało oznaczać że Anakin połkną haczyk i że droga wolna. Popędziła szybko w stronę niebiesko-fioletowego śmigacza koleżanki. W jej głowie kłębiło się tyle myśli, że robi źle, że nie powinna tam jechać, że nie da rady, że ulegnie. Chciała móc nie robić tego ale coś w środku jej to nakazywało. Postanowiła podjechać tam na jak najkrótszy czas. Cały dzisiejszy dzień nie był dla niej szczęśliwy. Dokładnie pięć lat temu matka Ahsoki popełniła samobójstwo. A Ahsoka była głównym powodem tego czynu, nigdy nie mogła sobie tego wybaczyć. Czuła się winna ale jakby przyszło co do czego postąpiłaby tak samo. Wierzyła, że zrobiła dobrze. Ruszyła śmigaczem w dół. Leciała na poziom 999 inaczej cmentarz. Zaparkowała swój śmigacz z boku. Zarzuciła kaptur na głowę i udała się prosto. Po dwudziestu minutach dotarła do wielkiego dębu. Wskoczyła na niego i ukryła się w liściach korony. Z tamtego miejsca miała idealny widok na mały zaniedbany grób. Na grobie widniała tabliczka z imieniem Isabel lecz coś było nie tak. Grób należał do matki Ahsoki ale nazwisko Isabel brzmiało Green. Ahsoka spojrzała na ubogi pomnik stojący obok a po jej policzkach popłynęły łzy. Po chwili usłyszała że ktoś się zbliża, zasłoniła się liśćmi i obserwowała zbliżające się sylwetki. Zobaczyła swoją siostrę i małego chłopca. Trzymali się za rękę, Klara miała na głowie tak jak zazwyczaj zarzucony kaptur. Stanęli przy grobie i zapalili znicz w kształcie serca. W pewnym momencie Kler spojrzała na drzewo. Ahsoka odsłoniła liście którymi się zasłaniała a po chwili gdy ośmioletni chłopiec spojrzał w jej stronę z powrotem się zasłoniła. Po dwudziestu minutach jak zrobiło się zimnej dwójka togrutanów odeszła. Ahsoka poczekała parę minut by mieć pewność że oddalili się wystarczająco daleko. Po tym zeskoczyła z drzewa i podeszła do marmurowego nagrobka. Stała tak nad nim i myślała co by było gdyby. Przez to wszystko zapomniała o otaczającym jej świecie. Ocknęła się dopiero, kiedy poczuła rękę swojej siostry na ramieniu. Odtrąciła ją, Kler nie uraził ten gest. Stanęła obok i się odezwała.
- Jednak przyszłaś- Powiedziała z delikatnym uśmiechem.
- Musiałam, po prostu musiałam. Ale nie licz że zmieniłam zdanie. Jestem jedi i jestem wierna zakonowi i republice. Nie odejdę- Odparła i spojrzała na swoją bliźniaczkę. Obie miały na głowie kaptury ale idealnie widziały swoje niebieskie oczy.
- Wiem o tym. Ale wiem także, że kiedyś się opamiętasz. Zakon jedi nie jest taki jak kiedyś to mordercy przecież wiesz...
Przestań- Przerwała jej Tano z spuszczoną głową.- Przyszłam tutaj tylko żeby oddać cześć naszej zmarłej matce.
-Tak wiem, ale sądzę że chciałaś coś jeszcze.
Co niby?- Spytała Ahsoka.
- Chciałaś zobaczyć naszego braciszka.- Odpowiedziała a Ahsoka przewróciła oczami.
- Tak, jasne właśnie o to chodzi chciałam zobaczyć... eee...- Nie wiedziała nawet kogo? Nie znała imienia swojego małego brata.
- Andre, nazywa się Andre Green. Nosi nazwisko po naszym ojcu, nie zna prawdy.
- Domyślałam się że będzie nosić nazwisko Green- Odparła.
- Kate- Zaczęła Klar ale młoda jedi od razu jej przerwała.
- Nazywam się Ahsoka. Ahsoka Tano nie Kate Green możesz to w końcu przyjąć do wiadomości?- Spytała ale nie liczyła na odpowiedź.
- Nie. Zawsze będziesz nazywać się Kate nic tego nie zmieni. Nawet jakbyś chciała najmocniej na świecie to zmienić i tak ci się nie uda- Odparła druga nastolatka. Ahsoka westchnęła wkurzona i odwróciła się od niej.
- Muszę iść.
- No jasne zakon jedi nie może czekać. Biegnij!- Powiedziała na maksa wkurzona i zirytowana Klara.
- Przestań. Czego się niby spodziewałaś?
- Nie wiem. Czegoś innego- Odparła.
Powinnaś iść do Andre. Nie powinien być teraz sam.
- Znalazła się specjalistka- mruknęła pod nosem Klar a po chwili już normalnie dodała.- Może chciałabyś iść ze mną. Poznasz Andre.-Ahsoka na te słowa się uśmiechnęła a w jej oczach zabłysły jasne światełka, które po chwili zgasły.
- Nie mogę. Żegnaj Klar- Powiedziała i wzbiła się w powietrze. Zniknęła, rozpłynęła się w powietrzu.
 - Żegnaj- Odpowiedziała cicho Kler do pustej przestrzeni przed sobą.
---
Bariss leciała śmigaczem Ahsoki w jakieś najdalsze zakątki Coursant. Śmieszyła ją cała sytuacja, miała na głowie kaptur dlatego Anakin jej nie rozpoznawał. Wyczuwała że cały czas podąża jej drogą. W końcu po ponad dwu godzinnej jeździe zatrzymała się na opuszczonym budynku. Znajdował się on daleko, daleko od miasta. Czuła że Skywalker za chwilę tu będzie. Podeszła do krawędzi i zaczęła medytować plecami do miejsca zaparkowania pojazdu. Udawała że jest skupiona. Po parunastu minutach na dachu wylądował Skywalker. Spostrzegł on niby swoją uczennice medytującą. Przyjechała taki kawał żeby medytować?- zadał sobie to pytanie i podszedł do niej. Bariss wyczuła to ale miała uddawać że jest zaskoczona więc jak był niedaleko jej zapaliła swój miecz i ściągła kaptur. Po chwili jednak go wyłączyła. Spostrzegła że mierzy do mistrza Skywalkera. Tamten nie mógł uwierzyć że przed ni stoi Bariss.
- Proszę mi wybaczyć mistrzu Skywalker- Powiedziała kłaniając się. Zgrywała najgrzeczniejszą uczennice ever.
- Co tu robisz?- Spytał zdezorientowany Skywalker.
- Przyleciałam pomedytować w osamotnieniu.- Odparła.
- To śmigacz Ahsoki- oznajmił pokazując ręką na maszynę stojącą nieopodal. Nie zdążył nic dodać bo Offee się odezwała.
- Tak, mój śmigacz ostatnio często się psuję i poprosiłam ją żeby mi go pożyczyła na dzisiaj. Sama miała dzisiaj być z senator Padme jakieś sprawy polityczne czy coś.
- Tak.- Odpowiedział zamyślony.
 - Ja chyba będę już wracać- Dodała i zaczęli iść w kierunku pojazdów.
- To dobry pomysł.
Mam wrażenie że jesteś mistrzu zmartwiony. Czy mogę jakoś pomóc?- Spytała.
- Nie, muszę porozmawiać szczerze z Ahsoką- Odpowiedział i siadł na swój śmigacz. Po chwili oboje wystartowali.





------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No dobra kolejny rozdział. Przepraszam że krótki i taki... eee... jakby to ująć nie dopracowany. Pisałam na szybkiego chciałam wam coś dzisiaj jeszcze dodać. Przepraszam że dwa pozostałe blogi leżą ale tak jak niektórzy z was przeczytali krótkie info na blogu Ahsoka- wszystko się zmieni. Pracuję nad nową historią całkiem inną i o czymś calkiem innym. Napisałam tam krótko co to będzie serdecznie zapraszam was do przeczytania tamtej informacji... No ale jakby to ująć w tym rozdziale starałam się pisać poprawnie. Dziękuje za wszytskie rady i wskazówki Pysiowatej. Dzięki tobie dowiedziałam się że jak się pisze dialogi to po - dajemy spację... No myślę że i tak znajdziecie mnóstwo błędów ale musicie mi to wybaczyć.  Zapraszam do pisania co sądzicie i  myślicie.
Dedyk dla Pysiowatej.
NMBZW




piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 4

Anakin z samego rana wyrwał się z świątyni. Wziął swój śmigacz i poleciał do apartamentu Padme. Nie widział już jej parę dni. Tęsknił za nią i chciał jak najszybciej ją zobaczyć. Martwił się o Ahsoke ostatnie wydarzenia nie dawały mu spokoju. Czuł że jego padawanka coś przed nim ukrywa. Czuł się bezsilny nie mógł nic zrobić. Po niecałych dwudziestu minutach był już na miejscu. Wszedł do środka bez pukania. Czuł się tam jak w domu. Jego żona stała na środku salonu i pisała coś w elektronicznym dzienniku. Na widok swojego męża rzuciła mu się w ramiona i zaczęła całować. Mężczyzna odwzajemniał jej pocałunki. Mizgali się tak z piętnaście minut.
-Czy coś się stało?- spytała odrywając się od niego. Znała go doskonale i wiedziała że coś go trapi.
-Martwię się o Ahsokę. Ostatnio dziwnie się zachowuje.- powiedział i wziął delikatne ręce swojej żony i ucałował je.
-Ahsoka jest już duża. Na pewno kiedy będzie potrzebowała twojej pomocy powie ci to.- powiedziała z matczynym uśmiechem.
-Tak ale coś nie daje mi spokoju.- powiedział i oboje usiedli na kanapie.
-Nie zamartwiaj się tym. Wszystko będzie dobrze.- powiedziała. Tymi słowami uspokoiła go ale nie trwało to zbyt długo. Do pomieszczenia wszedł droid protokolarny C-3PO.
-Przepraszam że przerywam.
-Co się stało C-3PO?- spytała Amidla wstając.
-Jedi Ahsoka Tano prosi o krótką rozmowę.- oznajmił droid a Padme z Anakinem na siebie spojrzeli.
-Ukryj się w szafie. A ty.- skierowała się do maszyny.- wpuść Ahsokę.
Droid kiwną głową i odszedł. Skywalker bezszelestnie wlazł do szafy. Zdziwiło go że Ahsoka tu przyszła ale może i to dobrze może się czegoś dowie. Przez szczelinę w szafie widział całą sytuację. Ahsoka weszła do środka.
-Ahsoko.- przywitała ją z uśmiechem senator. Przytuliły się na powitanie.
-Witaj Padme, nie przeszkadzam ci?
-Nie. Co cię do mnie sprowadza?
-Eee... Mam prośbę.- powiedziała trochę nie pewnie.
-O co chodzi?- spytała Amidala.
-Potrzebuję twojej pomocy.- powiedziała już trochę pewniej. To nie było w jej stylu prosić o pomoc. Zazwyczaj sama sobie radziła.
-O co chodzi? Jeśli będę mogła to na pewno ci pomogę.
-Muszę jutro zniknąć na cały dzień. Ale znasz Anakina nie wypuści mnie jak nie będzie znał powodu. Więc mogłabyś mnie kryć?
-Ale dlaczego nie powiesz mu gdzie idziesz?
-Nie zrozumiałby... No to co możesz...?
-A co chcesz robić cały dzień?
-Nie ważne. O mnie się nie martw dam sobie radę. To co pomożesz mi?
-Tak. Skontaktuję się z Anakinem i powiem że jutro będziesz ze mną. Jesteś pewna tego co robisz?
-Nie. Nie do końca. Muszę już wracać. Do zobaczenia Padme.
-Do zobaczenia Ahsoko.- powiedziała trochę zmartwionym głosem. Kiedy torgutanka wyszła z apartamentu Anakin wylazł z szafy. Słyszał całą rozmowę i musiał poznać prawdę. Po prostu musiał.
-I co zamierzasz?- spytała jego żona.
-Dowiem się prawdy.- oznajmił.- A teraz muszę już iść. Rozumiesz?
-Doskonale Anni.- powiedziała i pocałowała go namiętnie. Po tym pocałunku opuścił mieszkanie swojej żony.
---
Ahsoka miała dziwne przeczucie że Anakin wie że chce się jutro wymknąć. Kiedy z nim rozmawiała powiedział że jutro będzie towarzyszyć senator z Nabo. Zdziwiło ją to że zadawał jej mnóstwo pytań. W stylu; ufasz mi? mówisz mi całą prawdę?itp. Tano pomyślała że najlepiej się ubezpieczyć. Kiedy w końcu udało jej się wymknąć poszła do sali treningowej. Szukała starej znajomej. Kiedy weszła od razu zauważyła dwójkę znienawidzonych padawanów przez wszystkich. Podeszła do nich. Była to mirilanka Bariss Offee oraz ludzki chłopak Jenson Kolss. Właśnie w tym momencie dokuczali młodszym adeptom. Kiedy stała obok nich roześmiała się.
-Co jest Tano?!- spytał z nienawiścią w głosie.
-Nigdy nie znudzi się wam znęcanie nad młodszymi?- spytała. Miała swój plan i się go trzymała.
-Masz zamiar prawić nam morały?- spytała dziewczyna.
-Nie, chciałam się przyłączyć ale widzę że to zamknięta impreza.- powiedziała i zaczęła odchodzić.
-Zaczekaj.- zatrzymała ją Bariss. Razem z Jensonem spojrzeli sobie w oczy i kiwnęli głowami.
-Na prawdę?- spytał Jens.
-Tak ale mam pomysł na coś większego...- powiedziała ale nie dokończyła. Czekała na ich reacje.
-Co masz na myśli?- spytał chłopak. Razem z Offee podeszli bliżej do torgutanki.
-Może chcielibyście wkurzyć mojego mistrza w taki sposób że nie będzie mógł was ukarać...
-Niby w jaki sposób?- spytał chłopak.
-No powiedzmy że jutro mam zamiar się wymknąć... A mój mistrz chce mnie śledzić... Bariss wzięłabyś mój śmigacz i byś odleciała daleko... On zacząłby cię śledzić myśląc że ty to ja... Kiedy odkryłby prawdę byłby mega wkurzony.
-A jak się spyta gdzie ty byłaś?
-Ja mam wymówkę że byłam z senator.
-Niezły plan Tano.- podsumował Jenson
-Dzięki ale mów do mnie Ahsoka spoko Kolss?
-Niech ci będzie ale ty mówisz do mnie Jenson zrozumiane?
-Okey, a teraz lecę. Jeszcze zobaczą nas razem i się wszystko wyda.
-Oki, obgadamy wszystko dzisiaj w nocy. Bądź o dziesiątej u mnie.- powiedział Jens i razem z Bariss odeszli.








-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Króciutko, i tak szczerze nie miałam pomysłu co napisać. Na kolejny rozdział mam tylko ogólny zarys więc to też nie zbyt dobrze. No ale może pomimo tych błędów wam się spodoba. Ahsoka zawiera układ z Jensonem i Bariss. Anakin chowa się w szafie.
No ale tak wczoraj był tłusty czwartek więc pisać mi ile się pączków zjadło.
Zapraszam na moje dwa pozostałe blogi. Piszcie co sądzicie o rozdziale i o Bariss bo moja wersja jej różni się od większości. No a tak w ogóle będę pisać teraz trochę mniej bo wciągnęło mnie pisanie książki o czymś innym i na razie mam duży plan co to tego ale tak jak już napisałam komentujcie.
Dedyk dla wszystkich czytelników.
NMBZW



















wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział 3

Hejo, szybkie info bo trochę wam pomieszałam. Kler a tak po prawdzie Klar to tak naprawdę Klara. Kler i Klar są skrótami od Klara. Zrozumiane? A Klara nazwała Ahsokę Kate. No to tyle życzę miłego czytania. Wiecie postanowiłam napisać to także 1 osobie . Jakoś spodobała mi się ta forma.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


1 os. Ahsoka

Stałam przed mistrzami. Patrzyli na mnie a ja widziałam w ich oczach to że się o mnie martwią. Nie mieli żadnych powodów do tego. No po prawdzie za pewne zaskoczył ich widok dziewczyny identycznej do mnie. Ale to nie była ich sprawa. To dotyczyło tylko mnie. Nie mam najmniejszej ochoty z nikim o tym rozmawiać ani z Obi-wanem, ani z Anakinem, ani z mistrzem Plo lub jednym z moich przyjaciół. Chciałabym zamknąć się w pokoju i nie wychodzić. Chce być sama. Potrzebuje czasu by wszystko przemyśleć. Mam młodszego brata. Wiedziałam o tym ale kiedy Kler powiedziała że jest chory zmartwiłam się. Oczywiście nie pokazałam tego po sobie. Nawet nie wiem jak ma na imię. Nigdy nie chciałam wiedzieć. Wszystko związane z moją rodzinną było smutne. Na myśl przypominało mi się tyle różnych wspomnieć. Szczególnie te złe, mroczne rzadziej te radosne i szczęśliwe. Nikt ze świątyni nic nie wie o mojej przeszłości. Chelsea i Nick kiedy się mnie o to pytali pierwszy raz otrzymali odpowiedź że niewiele pamiętam. Do dzisiaj trzymam się tej wersji. Nie jest ona prawdą. Z Kler... Z Klarą spotykałam się jako mała adepka, młodzik nawet jak zostałam padawanem... Później wszystko się zmieniło. Stało się dużo beznadziejnie bolesnych rzeczy. Nie potrafię nic powiedzieć. Za dwa dni w piątek mija kolejny rok. Kolejny rok od najgorszego dnia w moim życiu. Może przesadzam nie był najgorszy. Miewałam gorsze. Nienawidzę o tym mówić. No a teraz mój mistrz nie da mi spokoju. Jestem wściekła na Klar że wyjechała z tymi mordercami. Świątynia morderców... No błagam nie mogła sobie darować? Najwidoczniej nie. Uwielbia stawiać mnie w takiej sytuacji. A ja co mam powiedzieć? Sorry to moja walnięta siostra. Nie oni nie mogą się dowiedzieć że mam siostrę. Zaczęliby drążyć temat i wydałoby się parę rzeczy. I to samo że Klar nie może pogodzić się z tym że nazywam się Ahsoka Tano. Musi mnie na siłę nazywać Kate. No świetnie do tego nie zauważyłam mojego mistrza. Musiał mnie tu przywołać. Opanowałam się i stanęłam przed nimi jak gdyby nic. Starałam się opanować ale nie mogłam. Byłem delikatnie wstrząśnięta.
-Tak?- spytałam cieniutkim głosikiem.
-Kto to był?- spytał Anakin. Zamilkłam. Co mam zrobić kłamać? Nie chce go oszukiwać ani mówić mu prawdy. Najlepiej będzie się nie odzywać może sobie odpuści. Na co ja w ogóle liczę on nigdy nie odpuszcza.
-Ahsoko mówiłem do ciebie.- odezwał się ponownie. Spojrzałam na niego nadal się nie odzywając.
-Kim ona była?- spytał Kenobi. Teraz spostrzegłam że nadal tu stoi.
-Nie ważne.- odpowiedziałam. Wiedziałam że nie dadzą mi spokoju.
-Smarku właśnie że ważne.- powiedział mój mistrz i położył mi rękę na ramieniu. Przed oczami przebiegła mi scenka z przeszłości. Zobaczyłam to o czym pragnęła zapomnieć... Cofnęłam się i odtrąciłam jego rękę. Zabolało go to. Wyczytałam to z jego niebieskich oczu. Nie chciałam go tym skrzywdzić ale to był odruch. Nie wiem czemu zobaczyłam to. Pozbyłam się przeszłości. To zapewne przez Klar ona mi wszystko przypomniała. Najchętniej uciekłabym stąd jak najdalej żeby nie musieć prowadzić tej rozmowy. Anakin z Obi-wanem wlepiali we mnie swoje spojrzenia. Próbowali coś wyczytać ale nie udawało im się to. Chowałam wszystko na dnie mojego podziurawionego serca.
-Mogę już iść?- spytałam.
-Najpierw powiedz kim ona była. Czy to była twoja siostra?- spytał Anakin. To pytanie mnie zamurowało. No tak Klar była moją siostrą. Nawet to logiczne że tak pomyśleli ale... Coś w tych słowach mnie zabolało. W pewnym momencie opanowała mnie wściekłość. Starsi jedi to spostrzegli. Po chwili się ogarnęłam i odpowiedziałam trochę gniewnie.
-Gdym miała siostrę to byście o tym wiedzieli. A jak sami wiecie nie mam żadnego rodzeństwa. A teraz przepraszam.- powiedziałam i weszłam do świątyni. Wiem że tak nie powinni się zachowywać młodzi padawani. Miałam dość chciałam pobyć sama. Chciałam odpocząć i wszystko przemyśleć. Nie miałam ochoty nikogo widzieć. Nikogo bez wyjątku w to także wliczali się moi przyjaciele. Szłam szybkim krokiem przez korytarze. Chciałam znaleźć się daleko od wszystkich. Zamknąć się w pokoju i być sama. Ale znając mojego pecha wpadłam na Nicka, Chelsea i Theo. Ich widok mnie rozzłościł nie wiem czemu. Chciałam ich minąć bez słowa ale oni to zauważyli. Nick złapał mnie za rękę i zatrzymał. Spojrzałam na niego a on się do mnie uśmiechnął jednym ze swoich uśmieszków.
-Czy mi się wydawało czy chciałaś nas ominąć bez słowa.- powiedział w ulubiony jego sposób. Byłam jak chodzący wulkan który właśnie w tej chwili wybuchł. Nie miałam ochoty mówić że się zamyśliłam itp. Strzeliłam prosto z mostu.
-Nie nie wydawało ci się. Właśnie próbowałam was zignorować. Wybacz ale się śpieszę.- powiedziałam i się wyrwałam. Poszłam dalej. Wyczułam ich zdziwienie moim zachowaniem. Po dziesięciu minutach szybkiego marszu wpadłam do mojego pokoju i ległam na łóżku. Z oczu popłynęły mi łzy. Nie wiem czemu ale tak się stało.

---
Narracja 3 os. 

Chels, Nick i Theo nie mogli zrozumieć co tak rozzłościło Ahsokę. Byli ciekawi kim jest jej sobowtór ale postanowili na razie dać jej trochę czasu. Zapewne z jego powodu była taka wściekła no bo niby czemu? Stali w korytarzu rozmawiając kim może być nie znajoma.
-A może to jej siostra?- powiedział niebieskooki blondyn (Theo).
-Nie Ahsoka nie ma siostry.- oznajmiła pewna siebie Chels przeczesując lewą ręką swoje różowe włosy.
-Ale skąd masz taką pewność?- spytał Theo.
-Po prostu. Znamy Ahsokę od zawsze wiemy o niej wszystko. mówimy sobie wszystko bez wyjątku.- odpowiedział za przyjaciółkę Nick.
-Ale jakoś nic nie wiedzieliście o jej sobowtórze. A jak widzieliśmy nie była zaskoczona jej widokiem.- odpowiedział. Jego słowa jakoś dotarły do piętnastolatków. Znali ją od zawsze ale nic im nie mówiła o swoim klonie. Nic nie odpowiedzieli na to pytanie. Cała trójka zastanawiała się w myślach kim była ta dziewczyna i czego chciała od Ahsoki. Mogli jedynie stwierdzić że nie przepadała za jedi. Wtedy podszedł do nich Obi-wan razem z Anakinem i mistrzem Plo. Trójka mistrzów łamała sobie głowę nad tą samą zagadką. Padawani delikatnie się ukłonili wyrażając swój szacunek.
-Mistrzowie czy coś się stało?- spytał Chels widząc ich poważne miny.
-Widzieliście gdzieś Ahsokę?- spytał Kenobi.
-Poszła do swojego pokoju.- oznajmił Theo. Spotkał się z spojrzeniem młodszych przyjaciół. Oni by najpierw się spytali po co jest im to wiedzieć. Później dopiero by odpowiedzieli. Theo różnił się od nich pod każdym względem.
-A czy coś się stało?- spytał Nick próbując się czegoś dowiedzieć.
-Nie chcemy z nią tylko porozmawiać.- oznajmił Koon.
-O tej dziewczynie prawda?- spytała różowo-włosa.
-Tak wiecie coś o niej?- spytał Anakin.
-Nie niestety nigdy nam o kimś takim nie mówiła.
-Znacie się od zawsze, nigdy nic nie wspominała?- spytał Kenobi. Nick i Chelsea pokręcili głowami na znak że nie.
-No to nic musimy pogadać z małą Ahsoką.- powiedział Plo i cała trójka jedi ruszyła do pokoju nastolatki.
---
Stali pod drzwiami jej pokoju. Wyczuli że jest w środku i medytuje. Weszli do pokoju. Ahsoka siedziała po turecku na łóżku. Ahsoka kiedy tylko stanęli przed nią otworzyła oczy. Wstała i się ukłoniła.
-Co was do mnie sprowadza?- spytała z uśmiechem.
-Chcemy porozmawiać o tej torgutance.- oznajmił spokojnie Obi-wan. Ahsoka nie zareagowała zbytnio na tę informacje.
-Kim ona jest?- spytał Anakin.
-Nie wiem.- odpowiedziała.
-Jak to nie wiesz?- spytał się jej mistrz.
-Po prostu nie wiem.
-Widziałaś ją już kiedyś?- spytał Plo.
-Nie.- odpowiadała krótkimi zwięzłymi zdaniami jak nie słowami.
-O czym rozmawialiście?- spytał wybraniec.
-Nie widzę powodu żebym musiała odpowiadać na to pytanie.
-Dlaczego?- spytał Kenobi.
-Jest to moja sprawa o czym z nią rozmawiałam.- odpowiedziała i założyła ręce na piersi. Widać że miała przygotowane odpowiedzi na wszystkie pytania.
-Ufasz mi?- spytał Skywalker i zrobił krok w jej stronę.
-To nie ma znaczenia.- odpowiedziała na to pytanie także znała już swoją odpowiedź.
-Ma, ufasz?
-Tak. Ale czy to znaczy że mam ci wszystko mówić?
-Nie ale czemu nie chcesz mi odpowiedzieć na pytanie; Kim ona jest?
-Uważam że nie ma to najmniejszego znaczenia.
Jedi próbowali z niej coś wyciągnąć jeszcze z pięć minut. Później odpuścili. Widzieli że nie powie im teraz prawdy. Nie mieli zamiaru odpuszczać. Ta dziewczyna była dla niej zagrożeniem. Według nich mogła wykorzystać to podobieństwo przeciw Ahsoce. Anakin czuł się zawiedziony. Jego uczennica coś przed nim ukrywała a on nie wiedział co.





----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Napisałam 4 wersje tego rozdziału. Każdy w innym stylu już nawet nie wiem który dodaje ale wyliczanka wskazała na ten. Pisałam tu pół w pierwszej osobie pół w 3. Piszcie który styl się bardziej podoba. Postanowiłam od czasu do czasu pisać jako Ahsoka, Anakin lub Nick lub ktoś inny. Może to nawet ciekawie wyglądać. No ale niby rozdział wygląda tak. Wiem że mało się dzieję... Ale za dwa dni jest piątek... No mówię o blogu. A jak sami się domyślacie wtedy będzie się coś działo... Co? Na razie nie zdradzę macie podpowiedzi w tekście. Zauważyłam na różnych blogach że domyślacie się co będzie się działo jestem aż tak przewidywalna? No ale zagadki z trofeum na pierwszym blogu nikt nie zgadł...  No co tu napisać... Jestem zmęczona po ciężkim dniu w szkole. 8 lekcji czy to nie przesada?! Co najlepsze tylko dziewczyny miały 8 chłopacy po 7 zawsze kończa... Dyskryminacja. Dobra kończę. Komentujcie i piszcie co sądzicie.
Dedyka dla Ashara (jeśli mnie jeszcze czyta)
NMBZW