poniedziałek, 28 marca 2016

I'm sorry

I'm sorry

Tak i tu też. Naprawdę przepraszam ale zawieszam i tego bloga. Ale obiecuję, że kiedyś tu wrócę macie moje słowo. Powodu są znowu takie same; po pierwsze: mam pomysły ale na daleką przyszłość, po drugie: mam mało czasu, po trzecie: zaczęłam się interesować czymś całkiem innym...
Odchodzę ale będę czytać wasze blogi. Przepraszam... 
Niech moc będzie z wami!

środa, 2 marca 2016

Rozdział 10

Ahsoka nie wiedziała jaką podjąć decyzję. Żyć tak jak wcześniej zapominając o siostrze i braciszku czy jednak poznać ich. Zamęczała się słowami Anakina o tym że się zmieniła. Uważała, że nie zasługuje na to co ma. Chciała uciec jak najdalej od wszystkich od mistrza, przyjaciół, rodziny. Najchętniej skończyłaby ze swoim życiem... To nie byłby aż taki zły pomysł. Zniknęła by zadając ból osobą które kocha. Gdyby mogła to zrobić nie raniąc nikogo... Ale jak? Może na bitwie dać się postrzelić śmiertelnie? Oto jest myśl... Ale za nim polecą na jakąś bitwę minie jeszcze dużo czasu. Poczuła coś i postanowiła. Pozna Andree ale jeśli to źle na nią wpłynie odetnie się od nich. Tak a więc postanowione. Było już późno a jutro z rana ma trening z Anakinem. Wybierze się do rodzinny jutro wieczorem. Położyła się spać.
---
Następnego dnia:
Wstała rano, ubrała się i poszła na śniadanie. Czuła się dziwnie. Z kim powinna się teraz przyjaźnić? Z Chelsea, Nickiem i Theo czy z Bariss i Jensonem? Z wszystkimi się nie dało. Weszła do stołówki i zobaczyła dwa stoliki. Przy jednym jedni a przy drugim drudzy. Patrzyli na nią czekając kogo wybierze... Ahsoka wzięła tacę i zaczęła się kierować w stronę ławek. W tej chwili do sali wszedł Kenobi i Skywalker. Spojrzeli na sytuacje i byli ciekawi kogo wybierze. Ta sytuacja miała przeważyć... Ahsoka spostrzegła samotnie jedzącą padawankę w koncie sali. Czuła, że coś ją trapi. Spojrzała obok niej siedziały inni padawani i się śmiali. Dziewczyna się im przyglądała. Ahsoka minęła swoich przyjaciół i przysiadła się właśnie do tej dziewczyny. Wszyscy się zdziwili.
 - Cześć, jestem Ahsoka mogę?- zapytała. W ławce siedziała szesnastoletnia dziewczyna o ciemnych krótkich włosach i jasnej cerze. Uśmiechnęła się i skinęła głową.
 - Jestem Kiri- powiedziała.
 - Fajnie cię poznać. Pierwszy raz cię tutaj widzę- powiedziała togrutanka.
 - Nie dawno wróciłam z misji- oznajmiła.
 - Super, kto jest twoim mistrzem?- zapytała.
 - Moją mistrzynią była Akyta Manu ale zginęła tydzień temu- powiedziała grzebiąc w sałatce.
 - Przykro mi ja nie wiedziałam...- powiedziała spoglądając na Kiri. Nie znała tej mistrzyni...
 - Spoko, nie wiedziałaś...
 - Ej nie smutaj się. Wiem co ci poprawi nastrój. Budyń- powiedziała podając jej czekoladowy.
 - Heh, dzięki- odpowiedziała. Zaczęły rozmowę. Po dziesięciu minutach Ahsoka spojrzała na zegar i musiała już iść. Pożegnała się i zaczęła iść w kierunku wyjścia. Została zatrzymana przez jej przyjaciół.
 - Co jest? Czemu z nami nie siadłaś?- spytała Bariss.
 - Chyba z nami miałaś na myśli- wtrącił Nick.
 - Ahsoka się teraz z nami kumpluje- powiedział Jens. Nie zauważyli, że całą sytuację widzą i słyszą mistrzowie.
 - Chyba śnisz- powiedziała Chelsea do Jensa.
 - Przestańcie. Skoro nie mogę się przyjaźnić z wszystkimi to nie będę z nikim. A teraz mogę przejść? - powiedziała i przepchała się do wyjścia.
---
Dzień minął jej szybko. Anakin o nic nie pytał, przyjaciół nie spotkała. Dobiła godzina 16. Ahsoka szybko i sprawnie się wymknęła i poleciała na jeden z niższych poziomów Coursant. Po pół godzinie stała na brudnych i zakurzonych uliczkach. Zaczęła kierować się do opuszczonego magazynu. Zeszła schodami w dół a przeszłość zaczęła do niej powracać. Stanęła przed metalowymi drzwiami i zapukała. Po chwili otworzył jej siedmioletni togrutanin- Andree. Ahsoka miała na głowie kaptur widząc chłopca ściągnęła go.
 - Ale jak? Przed chwilą stałaś tam a teraz- zaczął chłopczyk myśląc że Ahsoka to Klara.
 - Kto to?- rozbrzmiał się głos Kler a Andree spojrzał do mieszkania i zobaczył swoją siostrę.
 - Co?- zaniemówił. Ahsoka weszła do środka a Kler na jej widok upuściła plastikowy kubek i rzuciła jej się na szyje z krzykiem ,,przyszłaś!!!''. Po chwili kiedy stały i wpatrywały się w siebie jak w lustro Andre się odezwał.
 - Co? Jak?
 - Andi, to jest Kate moja siostra bliźniaczka więc także twoja.
 - Nazywam się Ahsoka i miło mi cię w końcu poznać- powiedziała i przykucnęła.
 - To w końcu Kate czy Ahsoka?
 - Kate jest jedi i używa imienia Ahsoka Tano- wytłumaczyła Klara.
 - Jedi? Jesteś płatnym mordercą?- zapytał. Ahsoka spojrzała na swojego sobowtóra z złością.
 - Widzę, że wpoiłaś mu swoje poglądy na temat jedi i republiki- powiedziała i skierowała się w stronę chłopca- Nie jestem mordercą. Jedi pomagają ludzią. Sithowie to mordercy my jesteśmy ich przeciwieństwem.
 - Ale przecież dążycie do władzy tak jak oni...
 - Twoja siostra tak uważa ale to nie prawda. I nie przyszłam tu by opowiadać o jedi i słuchać teologi Kler.
 - Po co tak na prawdę przyszłaś?- zapytała siostra.
 - Chciałam poznać Andre, twoje słowa do mnie dotarły i postanowiłam coś zmienić.
 - Dlaczego nie przyszłaś tu wcześniej?- spytał chłopczyk.
 - Chciałam się odciąć od przeszłości...- zaczęła tłumaczyć.
 - Jedi nie mają rodzin. Nie mogą kochać- zaczęła Kler.
 - Klar, daj spokój jestem Jedi i nie odejdę- przynajmniej na razie- dokończyła w głowie. 
 - Jesteście identyczne- stwierdził Andree.





---
Najgorsza rzecz- remont. Pisałam ten rozdział 2 razy i za każdym go nie zapisałam ponieważ straciłam połączenie z internetem... Skróciłam go i przepraszam że tak długo nic nie dodawałam. Wiem że na blogu wszystko się zmieni nic nie dodałam przez 2 tygodnie i przepraszam. Mam mnóstwo zajęć na głowie. Mam nadzieję że rozdział się podoba.
Dedyk dla wszystkich!!!
NMBZW

poniedziałek, 22 lutego 2016

Szybkie Info!

Razem z Jarael założyłyśmy bloga.
Tematyka StarWars.
Serdecznie zapraszamy!
http://rodzinajestczesciamojegozycia.blogspot.com/
NMBZW!!!

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 9

Dwójka padawanów biegła ile sił w nogach. Zostali nakryci na znęcaniu się nad młodszymi. Szybko wbiegli w boczny korytarz i popędzili w kierunku schodów. Chociaż, że mogli ponieść poważne konsekwencje cały czas się śmiali. Na schodach wpadli na Bariss a ta od razu zrozumiała o co chodzi i zaczęła z nimi biegnąć.
 - Do mojego pokoju!- Krzyknęła i skręciła w kolejny korytarz a po parunastu minutach wpadli do pokoju mirilianki jak torpedy. Ahsoka i Jens nie mogli złapać oddechu. Po paru dłuższych minutach wszyscy doszli do siebie.
 - Co...?- Nie dokończyła Offee ponieważ Jenson jej przerwał mówiąc;
 - Pomęczyliśmy paru adeptów ale nas nakryli.
 - Wy?!- Spytała zdziwiona nastolatka.
 - No. Ahsoka jest niezła w te klocki- Powiedziawszy to szturchną znajomą.
 - Nie przesadzaj chciałam się trochę zabawić- Oznajmiła siadając na łóżku.
 - Nie spodziewałam się. Co to tak w ogóle dla nas oznacza?- Zapytała Barissa.
 - To że raz od czasu się z wami powłóczę- Odparła togrutanka.
 - Na jutro mamy zaplanowaną wielką akcje...- Zaczęła nastolatka.
 - Jutro nie mogę, muszę coś załatwić poza świątynią- Odpowiedziała trochę tajemniczo.
 - Wiesz nie sądzę żeby twój mistrz cię wypuścił- Odparł Jenson.
 - On o niczym nie będzie wiedział- Mówiąc to wstała i podeszła do okna.
 - Wymykasz się?- Spytali oboje.
 - No i co z tego?
 - Jakby co możesz liczyć na naszą pomoc- Odpowiedziała jej rówieśniczka.
 - Dzięki a nie chcecie wiedzieć gdzie się wymykam?- Spytała trochę zdziwiona jej starzy przyjaciele tylko o to by się pytali. Od ostatniego czasu wszyscy są nadopiekuńczy.
 - Nie dobrze mieć swoje tajemnice ale nie rozumiem czemu są aż tak nadopiekuńczy wobec ciebie- Odpowiedział szatyn.
 - Odkąd zobaczyli mojego sobowtóra nie dają mi spokoju- Odpowiedziała bez żadnych uczuć.
 - Sobowtóra?!- Spytali jednocześnie nastolatkowie. Ahsoka opowiedziała im o tym jak identyczna dziewczyna przyszła do świątyni ale nie powiedziała nic więcej niż wiedziała reszta.
 - Wow, ekstra- Stwierdziła niebieskooka. Rozmawiali jeszcze dłuższy czas aż postanowili iść na kolacje.
Weszli śmiejąc się do obszernego pomieszczenia zwanego stołówką. Wzięli sobie najzwyklejsze zestawy zawierające tosty, frytki, jabłko i parę innych rzeczy. Ahsoka wypatrzyła swoich znajomych siedzących przy jakimś ze stolików ale teraz miała nowych przyjaciół. Zajęli stolik parę metrów od Chelsea, Nicka i Theo. Theo zdziwił się na widok Ahsoki z dwójką chuliganów jak on ich nazywał za to Nick i Chelsea nie zdziwili się tym widokiem. Przypatrywali się uważnie trójce padawanów. W pewnym momencie podszedł do nich mistrz Kenobi z dwójką małych adeptów. Cała trójka schowała twarze w rękach. Chelsea, Theo i Nick zaczęli podsłuchiwać.
 - To oni- Powiedziały dwie małe dziewczynki.
 - Jenson, Baris- Powiedział ostro Kenobi a padawani podniesli na niego wzrok- Te adepki twierdzą, że im dokuczaliście.
 - Mistrzu Kenobi- Powiedziała niższa dziewczynka- To on i ta druga dziewczyna- Powiedziała wskazując na Ahsokę która zaczęła się śmiać i nie mogła przestać. Obi-wan zdziwił się tym, że Ahsoka siedzi z nimi przy stoliku a to, że dokuczała adeptom było całkiem nie do pomyślenia.
 - Ja?- Spytała hamując śmiech. Dziewczynki pokiwały głową na znak, że tak.
 - Ahsoko jak to wytłumaczysz?
 - Przecież nic się nie stało nie przesadzajmy- Powiedziała spoglądając na Kenobiego.
 - Nic się nie stało?- Zapytała Chelsea podchodząc do swojej przyjaciółki a za nią Nick i Theo.
 - No a stało się coś?- Zapytała obojętnie. 
 - Męczyłaś biednych adeptów!- Powiedziała głośno nastolatka. A do stolika podszedł Anakin widząc że coś się kroi.
 - Co się dzieje?- Spytał.
 - Twój padawan znęcał się nad adeptami- Odpowiedział Kenobi a Anakina zatkało.
 - Już nie przesadzajmy do znęcania było daleko- Odpowiedziała a Jens i Baris zaczeli się śmiać i przybili sobie piątkę.
 - Ona jest teraz nasz- Mruknęła pod nosem Bariss.
 - Jak mogłaś...- Zaczęła Chelsea podniesionym głosem ale Soka od razu ją uciszyła.
 - Nie dramatyzuj barbie.
 - Ahsoko, czemu obraziłaś przyjaciółkę?- Spytał Anakin mierząc ją surowym wzrokiem.
 - Bariss, obraziłam cie?- Zapytała mirilianki.
 - Nie- Odpowiedziała jej dziewczyna.
 - Mówiłem o Chelsea.
 - A tak sorry barbie- Rzuciła od niechcenia.
 - Koniec tego cała wasza trójka za karę umyje korytarze w świątynie- Powiedział Kenobi i odszedł.
 - Ekstra- Powiedziała zadowolona togrutanka a jej towarzysze także się ucieszyli.
 - Ahsoko, musimy pogadać- Powiedział srogo Skywalker.
 - Weź już nie przesadzaj mistrzu- Odparła ale spotkała się z jego wzrokiem i odeszła od stołu żeby z nim pogaworzyć.
 - Tak?- Zapytała jakby nic złego nie zrobiła.
 - Nie chcesz mi nic powiedzieć?- Spytał ostro Skywalker nie mógł uwierzyć, że Ahsoka dokuczała adeptom.
 - Nie- Odpowiedziała kręcąc przecząco głową.
 - Ahsoko, co się z tobą dzieje?- Pytając o to chwycił jej nadgarstek.
 - Ze mną? To wy się dziwnie wszyscy zachowujecie. Cały czas za mną łazicie nie dajecie mi spokoju odkąd...- Nie dokończyła ale za to spojrzała w wkurzone oczy jej mistrza wyrażające także zmartwienie.
 - Gdybyś była z nami szczera to byśmy się tak nie zachowywali. 
 - Jestem z wami szczera- Odpowiedział wkurzona.
 - Nie prawda. Cały czas coś kręcisz odkąd pojawiła się ta dziewczyna. Nic nam nie chcesz o niej powiedzieć nawet to ile ma lat albo jak ma na imię...
 - I musicie się z tym pogodzić- Wtrąciła Ahsoka wyszarpując swoją dłoń z jego uścisku- A teraz jeśli pozwolisz muszę umyć podłogi w świątyni- Oznajmiła i odeszła. 
 - Chodźcie- Rzuciła kiedy była przy stoliku Jensona i Bariss. Dwójka padawanów wstała i poszła za nastolatką po chwili minęli Nicka, Thea i Chelsea patrzących na nich.
---
Dwie godziny później.
Było już po 22 i wszyscy powinni znajdować się w swoich pokojach. Natomiast na głównym korytarzu trwały właśnie zawody ślizgania się na mokrej podłodze. Trójka przemoczonych padawanów myła podłogi. Jak można tak nazwać mycie podłóg Jensonem. Świetnie się przy tym bawili. Robiło się coraz później a im zostało jeszcze dużo podłóg do umycia. Postanowili iść po wsparcie. Zbiorą ekipę Alfa. Tak nazywała się paczka Jensona i Bariss w której znajdowali się najbardziej niegrzeczni padawani. Rozdzielili się a po godzinie na głównym korytarzu stało około 22 padawanów. Jens przedstawił im zarys sytuacji i zarządził wyścigi z mopami. Cała świątynia nie mogła spać z powodu nieograniczonych krzyków i śmiechów. Mistrzowie dzielnie znosili niepowtarzalne wrzaski i piski ale cierpliwość ma swoje granice. Mistrz Kenobi, Skywalker i Windu postanowili zająć się problemem. Kiedy zeszli po schodach i postawili nogi na podłodze od razu wywinęli piękne orły. Po chwili kiedy złapali przyczepność udali się w kierunku imprezki. Kiedy byli niedaleko spostrzegli trwające zawody w myciu podłóg.
 - Cisza!- Rozbiegł się krzyk Mace a wszyscy odwrócili się w stronę najsztywniejszego jedi.
 - Co tu się wyprawia?- Spytał Kenobi zakładając ręce na piersi. Na przody gromady wyszła Bariss, Ahsoka i Jenson.
 - Wykonujemy właśnie kare- Odparła togrutanka.
 - Z tego co pamiętam tylko wy mieliście to zrobić- Powiedział Anakin.
 - Nie powiedzieliście nam, że nie możemy poprosić o pomoc- Odparła Barissa.
 - Koniec imprezy wracajcie do łóżek- Odparł Obi-wan a wszyscy padawani zrobili w tył zwrot.
 - Wasza trójka zostaje- Powiedziała swoim głosem Windu a małolaty westchnęły i spowrotem się do nich odwrócili.
 - Za co mieli kare?- Spytał Windu Anakina i Obi-wana ponieważ nie był poinformowany.
 - Za znęcanie się nad adeptami- Odpowiedział Obi-wan spoglądając na uczennice Skywalkera. Nie mógł pojąć co ona tu robiła. Okey Jenson i Bariss to nic nowego ale Ahsoka? Mace spojrzał na trójkę młodzieńców i zaczął wymyślać im karę.
 - W takim razie...- Nie dokończył bo dołączył do nich Yoda.
 - Padawani o tej porze spać powinni do łóżek więc idźcie- Oznajmił zielono skóry skrzat. Windu chciał coś powiedzieć ale spotkał się z wzrokiem najstarszego z jedi. Padawni wyczuli moment i zniknęli.
 - Mistrzu powinni ponieść karę...- Zaczął Mace a Obi-wan skinął głową na znak, że się zgadza.
 - Podłogi w świątyni umyli- Odparł postarzały goglin.
 - Tak ale...- Zaczął Kenobi.
 - Nie ma ale karę wykonali a teraz chodźmy spać żeby mieć siłe na walkę z ciemnością. Młody Skywalkerze chodź ze mną- Odparł i zaczął się kierować w stronę schodów. Anakin podszedł do mistrza. Obi-wan i Windu udali się inną drogą do swoich pokoi.
 - Wyczuwam, że coś cię martwi- Powiedział Yoda stukając swoją laską o podłogę.
 - Chodzi o Ahsokę mistrzu. Ostatnio nie wiem jak to powiedzieć ale oddala się ode mnie. Ma przede mną tajemnice. Odrzuciła swoich przyjaciół na rzecz innych...
 - Masz mądrą padawankę. W swoim czasie dowiesz się prawdy. Teraz nic nie możesz zrobić- Te słowa nie pocieszyły Anakina czuł, że powinien coś wiedzieć, że coś przed nim ukrywa.
---
Kolejny dzień wczesny ranek.
  To jakiś cud ale Ahsoka wstała bardzo wcześnie i wyśmienitym humorze. Spała nie całe sześć godzin ale wyspała się jak nigdy. Była szczęśliwa ale też zaniepokojona dzisiaj miała poznać swojego brata. Przynajmniej taki był zamiar. Wyszła z samego rana i poszła na stołówkę. Nie pamiętała kiedy ostatnio zdążyła na śniadanie. Na stołówce było już dużo osób w tym Barissa i Jenson oni zawsze wcześnie stawali. Wypatrzyła także swojego mistrza który zdziwił się na jej widok oraz Thea siedzącego przy starszych znajomych. Wzięła do jedzenia najzwyklejsze tosty i przysiadła się do przyjaciół.
 - Czołem Jens, Bariss- Powiedziała siadając obok nich.
 - Czołem Ahs, co tak wcześnie?- Spytała mirilianka.
 - A tak jakoś i jak wyspani?
 - A jakże- Odparł nastolatek.
 - I co wymykasz się dzisiaj?- Spytała cicho Offee.
 - Mam taki zamiar ale coś czuje, że mój mistrz będzie wyjątkowo mnie dzisiaj śledził.
 - Możemy ci jakoś pomóc?
 - Dzięki ale dam sobie radę sama- Odpowiedziała pożerając kolejnego tosta.
 - A nie masz dzisiaj treningu?
 - Nein, dzisiaj wyjątkowo nie- Odpowiedziała z uśmiechem i zaczęła zawziętą dyskusje na temat uczesania niektórych mistrzów i latających żelków. Po dłuższym czasie podszedł do nich mistrz Skywalker.
 - Ahsoka, musimy pogadać.
 - No to do zobaczenia- Skierowała do znajomych i ruszyła za mistrzem w kierunku wyjścia. Kiedy byli poza stołówką odezwała się.
 - Czy coś się stało?
 - Ufasz mi?- Zapytał zatrzymując się przed nią.
 - Do czego dążysz?- Spytała.
 - Nie ważne. Ufasz?
 - Ufam- Odpowiedziała zrezygnowana wiedziała do czego Anakin zmierza.
 - To dlaczego nie powiesz mi prawdy.
 - O jaką prawdę ci chodzi mistrzu?- Zapytała chociaż znała już odpowiedź.
 - Smarku, ja czuje, że coś ukrywasz.
 - Mogę ci zadać pytanie?- W odpowiedzi kiwną głową- A ty masz przede mną jakieś tajemnice?- Anakin chciał już powiedzieć nie ale przecież to nie była prawda. Miał żonę i to była jego największa tajemnica to że posiadał ukochaną.
 - To bez znaczenia- Odpowiedział.
 - Właśnie, że ma duże znaczenie. Każdy ma swoje tajemnice i nie ma w tym nic złego.
 - Tak ale nie każdy zmienia się pod ich wpływem- Powiedział i spojrzał w jej oczy.
 - Zmienia? Co masz na myśli?
 - A nie widzisz, że się zmieniłaś. Dokuczałaś młodszych kolegom wcześniej nigdy byś tego nie zrobiła a teraz. Zmieniasz się nie na lepsze lecz na gorsze- Wyraz twarzy Ahsoki zmienił się. Myśl o poznaniu brata i spotkaniu się z siostrą zmienił ją. Może przypomniała sobie swój cel, swoją przeszłość. Kiedyś była taka podobna do... Ale co miała zrobić? Nie poznawać Andree? Czy jednak go poznać? Nie znała odpowiedzi ale wiedziała, że to myśl o rodzinie ją zmienia. Może Kler miała racje? Może powinna opuścić zakon jedi. Może to nie jest jej życie może jej życie jest z nią i z Andreasem.
 - Przepraszam- Powiedziała cicho już nie takim pewnym siebie głosem.
 - Powiedz mi prawdę- Odpowiedział spoglądając w jej wielkie oczy. Chciała mu powiedzieć ale nie mogła serce jej nie pozwalało. Odwróciła głowę i powiedziała.
 - Nie mogę, przepraszam- I odbiegła. Anakin zaczął za nią biec i po paru minutach udało mu się ją dogonić na schodach.
 - Ahsoka, mi możesz wszystko powiedzieć.
 - Nie wszystko- Odparła spuszczając wzrok.
 - Co to znaczy?
 - Nie ważne, chce być teraz sama- Powiedziała i odbiegła. Anakin puścił ją tą drogą nic od niej nie wyciągnie.








------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ahsoka ma poznać brata czy nie? Oto jest pytanie... Szkoda że losy Andree są policzone... I co z tą przeszłością kiedy wygarnąć Obi-wanowi jaką jest świnią i łajdakiem... Chociaż patrząc na to z strony jedi to powinien dostać order. Ale że Ahsoka go toleruje to skandal! Jak można spokojnie patrzeć na takie bydlęcie jakim jest Kenobi... Chociaż drogą jedi jest wybaczać. I wy to czytacie i myślicie co ja znowu wymyśliłam. No ale będzie się dziać. Kto myśli Kate pozna swojego brata czy nie? Dobra ja tu kończę bo wygadam coś o napadzie na bank... No i wypaplałam a i nwm czy na 100% to będzie bank bardziej mi tu będzie pasować ambasada. Dobra koniec! Przepraszam za spoilera. Komentujecie 
Dedyk dla Jarael i Emily
NMBZW

















sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 8

  Do sali wszedł droid trzymający jakieś wyniki w rękach. Ahsoka nie miała zbytnio dobrego przeczucia co do tego. Od paru dni czuła się jakby to ująć beznadziejnie. Kręciło jej się w głowie, miała mdłości, brakowało jej sił... Nie zwracała na to uwagi, uważała, że jest tylko trochę przemęczona.
 - Co z nią?- Spytał Skywalker patrząc na droida.
 - Wyniki w normie nie wiemy dlaczego pański padawan stracił przytomność- Odpowiedział metalicznym głosem.
 - Czyli wypisujecie mnie?- Spytała pełna nadziei nienawidziła szpitali.
 - Zostaniesz na kilka godzin obserwacji a później cie wypuścimy- Odpowiedział droid a Ahsoka padała na łóżko mrucząc coś pod nosem. Medyk opuścił salę i została znowu sama z mistrzem.
 - Niepokojące to- Stwierdził.
 - Co?- Spytała delikatnie zdziwiona. O co mu znowu chodzi?
 - To, że straciłaś przytomność. Takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny...
 - To nic takiego- Przerwała mu nie chciała wysłuchiwać tej gadki.
 - Nic takiego? Ahsoka, straciłaś przytomność- Powiedział stanowczym głosem.
 - Może to nic nie znaczyło?- Sama w to nie wierzyła ale nie docierało do niej, że może być chora. To na pewno dlatego ze zmęczenia.
 - Takie rzeczy nie dzieją się od tak.
 - Nie przesadzaj.
 - Nie przesadzam. Przyjdę później do ciebie- Powiedziawszy to wstał i odszedł.
  Ahsoka znowu została sama w pokoju. Zaczęła rozmyślać o Klarze i Andre. Uśmiechnęła się na myśl o małym braciszku chociaż nigdy z nim nie rozmawiała. Widziała go może 3 razy z ukrycia. Myślała także o Anakinie i zastanawiała się czy może mu nie powiedzieć. Czy nie powiedzieć Chelsea, Nickowi i Theowi. Ten ciężar kłamstwa spoczywał na jej sercu ale nie mogła go zrzucić. Nie mogła zraniłaby nie tylko siebie ale i ich. Gdyby dowiedzieli się prawdy o tym kim jest i po co dołączyła do zakonu znienawidzili by ją. Przynajmniej ona tak uważała. Pomyślała o propozycji Klary o tym żeby opuścić zakon i wrócić do niej. Byłyby znowu razem. Ale nie mogła tego zrobić zakon to było jej życie. Nie mogła się od niego tak po prostu oderwać. I pomyśleć, że tydzień temu wszystko było w porządku. Nie myślała o Kler i Andree nie musiała kłamać. Wszystko się pochrzaniło kiedy Kler weszła do świątyni. I co teraz? To pytanie nie dawało jej spokoju.
---

  Anakin wyszedł z sali medycznej i kierował się w stronę swojego pokoju. Zaczął myśleć o rozmowie z swoją uczennicą. Czuł, że go okłamuje wiedział to. Nie mógł nic na to poradzić. Choćby jak się starał wydobyć z niej informacje ta i tak nic nie powie. Szedł myśląc o poprzedniej rozmowie z Ahsoką. Kim jest ta dziewczyna? Co się stało z matką Ahsoki? Dlaczego miałaby być winna jej śmierci? Dlaczego straciła przytomność? Czemu się wkurzyła? Mnóstwo pytań żadnej odpowiedzi idąc tak spostrzegł Chelsea i Nicka rozmawiających na jednej z ławek. Może oni coś będą wiedzieć?- pomyślał i podszedł do dwójki. Kiedy spostrzegli nadciągającego Skywalker wstali i się ukłonili.
 - Witaj mistrzu Skywalker, co z Soką?- Spytała na sam początek różowo włosa.
 - Lekarze nie wiedzą co jej jest. Wyniki są w porządku.
 - Dziwne- Mrukną pod nosem Nick.
 - Też tak myślę ale znacie Ahsokę ta nic nie bierze na poważnie- Odparł a dwójka padawanów kiwnęła głowami na znak, że ma on racje.
 - Chciałem was zapytać czy wiecie kim jest ta togrutanka?
 - Nie- Odpowiedzieli równocześnie machając głowami w lewo i w prawo.
 - Co wiecie o rodzinie Ahsoki?- Musieli coś wiedzieć. Musieli znali ją od zawsze musiała im coś powiedzieć- myślał.
 - Nic nam o nich nie mówiła- Powiedziała Chelsea a Nick uśmiechnął się nerwowo i powiedział.
 - No tobie nic a mi coś tam napomknęła...
 - Coś? Czyli co?- Zapytał Skywalker.
 - Tak na prawdę to nic. Powiedziała, że jej rodzice zginęli i nic więcej.
 - Nic więcej nie mówiła?- Dopytywał Anakin a chłopak przecząco pokręcił głową.
 - No to nic. Do zobaczenia- Powiedział i odszedł niezbyt zadowolony. Nie dowiedział się niczego nowego...
---
  Wolność! Taka była pierwsza myśl po upływie trzech godzin w sali medycznej. Podczas tego czasu doszła do pewnego wniosku. Chce poznać Andree. Nie wie czy to dobry pomysł ale serce mówi, że dobrze postępuje. Chce nawiązać od nowa kontakt z rodzeństwem ale nie zamierza odchodzić od rodziny w zakonie. Pragnie jedynie zobaczyć uśmiech Kler i usłyszeć od niej tak znienawidzone słowo jakim jest jej prawdziwe imię. Nie chciała by Kler mówiła do niej Kate ale jeszcze bardziej nie chciała żeby zaakceptowała imię Ahsoka. Oznaczałoby to, że pogodziła się z jej odejściem. Na razie ma zamiar spotkać się raz później może drugi i trzeci ale to później. Teraz musi wymyślić kiedy tam iść. Chciała dzisiaj ale rycerzyk jest trochę nie w humorze i na pewno będzie ją sprawdzać. Poproszę Bariss o pomoc- pomyślała. Nie była przekonana do tego pomysłu ale lepiej poprosić ją i Jensona niż Nick, Chelsea czy Thea. Wyszła z sali i od razu wpadła na Nicka i Chelsea paplających coś o jej mistrzu i Jensonie. Z tego co zrozumiała jej mistrz pytał ich o jej rodzinę a Jenson jest na misji i wraca pod koniec tygodnia. Przynajmniej uwolni się od niego- pomyślała i starała się zrozumieć coś z paplaniny kolegów. Z odsieczą przyszedł jej Jenson. Co było dziwne ale postanowił jej pomóc widząc, że nie daje sobie rady.
 - Sorry Barbie ale porywam waszą przyjaciółkę- Powiedział puszczając do Ahsoki oczko ta jedynie się uśmiechnęła i do niego poszła.
 - Pogadamy później- Rzuciła i poszła z Jensonem w przeciwnym kierunku od nastolatków. Nick i Chelsea zdziwili się, że Ahsoka koleguje się z Jensonem. Przecież ta dwójka się nienawidziła. A może coś się zmieniło? Czy o czymś nie wiedzą?
 - Dzięki- Powiedziała Tano do swojego wybawiciela.
 - Ostatnio dużo mi dziękujesz.
 - Miałam o tobie kiedyś całkiem inne zdanie.
 - Jakie?
 - Uważałam cię za dwulicowego szczura bez mózgu który myśli tylko o sobie i lubi znęcać się nad młodszymi.
 - Z tym znęcaniem masz rację. Próbowałaś kiedyś?
 - Nie- Odpowiedziała kręcąc głową.
 - To co może dwulicowy szczur pokaże ci jak się dobrze bawić.
 - Mam pytanie.
 - Śmiało dawaj.
 - Jak doszłam do naszego klanu nie przepadałaś za mną czemu?
 - Nie byłaś człowiekiem.
 - Nie nie o to chodziło.
 - Dlaczego tak sądzisz?
 - Bo przyjaźniłeś się z Bariss a ona jest mirilianką.
 - Ale jest bardziej podobna do człowieka niż ty.
 - O co wtedy chodziło? Ale tak na serio?
 - Kiedy do nas dołączyłaś Chelsea i Nick od razu cię polubili. Od razu do ciebie podbiegli i nie tylko oni. Większość moich znajomych cię polubiła a ja byłem zazdrosny... Rozumiesz?
 - Aż za dobrze- Powiedziała ciszej przypominając sobie przeszłość ale od razu odrzuciła swoje myśli. Chciała zapomnieć o tym co jest złe i żyć pełnym życiem nie oglądając się za sobą. Uśmiechnęła się i pociągnęła chłopaka w kierunku jednego z korytarzy.
 - Chodź, pokażesz mi jak się dobrze bawić- Rzuciła z uśmiechem.
 - Chcesz dokuczyć młodszym kolegom?- Spytał trochę z niedowierzaniem.
 - A co? Mówiłeś, że to takie fajne więc chcę się o tym sama przekonać- Powiedziała a w jej oczach tańczyły iskierki radości. Zapomniała o zmartwieniach...















-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponad tydzień nic nie dodawałam na żadnego bloga więc postanowiłam coś wyskrobać. Moja wena pojechała na wakacje na Hawaje i zbyt szybko nie ma zamiaru wracać. W rozdziale tak naprawdę nic się nie dzieję ale mam nadzieję że się wam podoba... Dobra idę pisać coś na inne blogi.
Dedyk dla osób które jeszcze o mnie nie zapomniały i doczytały to do końca.
NMBZW

czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 7

Ahsoka po tym co powiedziała nie odezwała się więcej. Anakin cały wieczór starał się z niej coś wyciągnąć. Ta jednak siedziała i się nie odzywała. Było jej wstyd, że się tak zachowała, przysięgła sobie, że nigdy nie będzie płakać przy mistrzu. Miała dość tamtego dnia. Najchętniej uciekłaby daleko, daleko stąd. Nie wie gdzie ale jak najdalej. Kiedy Skywalker odpuścił i wyszedł z pokoju nastolatka od razu zasnęła. Nie dane było jej jednak się wyspać.
Przed siódmą rano zerwała się z łóżka cała mokra. Z oczy lały jej się łzy. Śniła jej się przeszłość, przeszłość o której chciała zapomnieć. Była roztrzęsiona, miała dosyć wszystkiego. W głowie jej kłębiło się tyle myśli. Postanowiła je odgonić i zająć się czymś innym. Poszła się szybko ubrać i umyć. Starała się o niczym nie myśleć ale to jej nie wychodziło. Była delikatnie roztargniona, spała może nie całe 5 godzin. Było bardzo wcześnie Ahsoka postanowiła przejść się po korytarzach świątyń. Chodziła tak z dwie godzinny myśląc o wszystkim. W pewnym momencie usłyszała swoje imie.
- Soka! Zaczekaj!- Zatrzymała się i spojrzała na swoich przyjaciół. Była to Chelsea i Nick.
- Hey- Powiedziała wysilając się na uśmiech.
- Co tam, dawno nie gadaliśmy- Powiedział różowo włosa.
- Jakoś się nie złożyło- Odpowiedziała kierując się z nimi w stronę stołówki.
- Przepraszamy- Powiedziała Chels.
Ahsoka się zatrzymała i spojrzała na przyjaciół.
- Za co?- Spytała zdziwiona.
- Za wszystko. Że staliśmy po stronie mistrzów niż twojej, za to że ci nie ufaliśmy...- Zaczęła dziewczyna.
- No ale sama przyznaj, że widok identycznej togrutanki był szokiem dla wszystkich. Nigdy nam o nikim takim nie mówiłaś- Przerwał wypowiedź Nick.
- Dlaczego nam nie powiedziałaś że masz sobowtóra? Przecież mówimy sobie wszystko.
Ahsoka tak słuchała ich wypowiedzi... Wiedziała, że krzywdzi wszystkich którym na niej zależy ale wiedziała, że skrzywdzi ich jeszcze bardziej mówiąc prawdę. Przez momenty czuła, że powinna opuścić zakon. Nie chciała tego ale coś w środku mówiło, że powinna. Ale nie, nie będzie popadać w paranoje.
- Halooo... Ahsoka żyjesz?- Spytał Nick machając jej ręką przed oczami. Nastolatka nawet nie zareagowała.
- Soka!- Wydarła jej się do ucha Chels, co najwyraźniej poskutkowało bo Ahsoka wróciła do żywych.
- Tak?
- Czy ty nasz w ogóle słuchałaś?- Spytał zielono-oki chłopak.
- Tak, do pewnego momentu- Odpowiedziała po czym złapała się za głowę. Poczuła olbrzymi ból a przed oczami przebiegły jej ciemność. Zemdlała.
---
Kolejnego dnia.
Zaczęła odzyskiwać świadomość, obok swojego łóżka zobaczyła rycerzyka. Na jego twarzy wymalowane było zmartwienie. Chwyciła się za głowę.
- Jak się czujesz smarku?- Zapytał kiedy tylko ujrzał, że się wybudziła. Nastolatka na niego spojrzała i odpowiedziała.
- Bywało lepiej. A tak na prawdę, co się stało bo nie pamiętam.
- Straciłaś przytomność podczas rozmowy z przyjaciółmi.
- Wiadomo dlaczego?
- Na razie czekają na wyniki badań- Powiedział kładąc rękę na jej ramieniu.- Wszystko będzie dobrze.
- Taa...- Powiedziała i starała sobie coś przypomnieć ale nic nie pamiętała po tym jak straciła przytomność.
- Smarku, chciałbym z tobą porozmawiać o tym co mi powiedziałaś dwa dni temu...- No i się zaczęło- pomyślała. Czy on nie mógłby dać jej spokoju nawet w szpitalu? Czemu musi drążyć ten temat.- Chciałem z tobą o tym porozmawiać wczoraj ale wiesz co się stało. Powiedz mi prawdę, co miałaś na myśli mówiąc że nie jesteś winna śmierci matki.
- Miałam na myśli że nie jestem winna jej śmierci- Odpowiedział ironicznie, nie była winna.
- Kiedy pytałem cie o rodzinę mówiłaś że jej nie pamiętasz...
- Bo ich nie pamiętam- Przerwała mu- Moja matka zginęła parę miesięcy po tym jak mistrz Plo wziął mnie do świątyni. Została zabita przez to że miałam zostać jedi...- Oczywiście cała ta historyjka była kłamstwem- rodzeństwa nie miałam, a ojciec zginął jak miałam parę miesięcy.
- Przykro mi... Nie wiedziałem- Powiedział zatroskanym głosem.
- Masz do mnie jeszcze jakieś pytania?- Zapytała wkurzona. Czy nie może dać jej spokoju.
- Tak...- No tej odpowiedzi to Ahsoka nie przewidziała, myślała że rycerzyk da jej spokój ale się myliła.- Kim jest ,,K''
- Że niby kto?- Spytała udając, że nie wie o co chodzi ale wiedziała. Zaczęła wymyślać wymówkę.
- Osoba która napisała liścik- Odpowiedział spokojnym głosem.
- Nie wiem, nie mam pojęcia kto kryje się za literą K.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- A co z tą identyczną dziewczyną?- Na to pytanie Ahsoka zareagowała nerwowo.
- Myślałam że ten temat mamy za sobą! Nie znam jej! A nawet gdybym ją znała to i tak nic bym ci nie powiedziała!- Krzyknęła i odwróciła się do niego plecami.
- Gdybyś jej nie znała nie zareagowałabyś tak...
- No to ją najwidoczniej znam, ale nie powiem ci kim jest, co chciała, o czym z nią rozmawiałam! Rozumiesz?!- Przerwała mu.
- Ahsoko, jestem twoim mistrzem i każe ci mi w tym momencie powiedzieć prawdę.
- Mam cie dość- Syknęła i odwróciła się od niego znowu.
- Ahsoko zrozum martwię się...
- Nie masz o co.
- No racja jedynie dowiaduję się, że masz sobowtóra o którym nikt nie wie, później znikasz na cały dzień i dowiaduje się że kłamałaś co do sprawy związanej z rodziną a teraz na dodatek leżysz w szpitalu- Ciekawe co by było gdyby dowiedział się że tak na prawdę nazywam się Kate- pomyślała. Skywalker miał już dość zachowania się swojej padawanki i słów; wszystko dobrze, nic mi nie jest, to nie twoja sprawa, nie wiem, nie powiem, daj mi spokój. Czy ona nie mogła zrozumieć że się martwię?- pomyślał.
- Daj mi spokój- Po tych słowach do sali wszedł droid medyczny.




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Króciutko, no ale Ahsoka się w sobie zamyka i traci przytomność. Skora ja jestem chora to ona też. Sprawiedliwość musi być :D
Co do jej przeszłości postanowiłam wam coś zdradzić; Ważną a nawet bardzo ważną rolę odegrał tam Kenobi i on ma się za idealnego jedi?! Ahsoka mu nigdy nie.... Koniec spoilera.
Przepraszam za błędy, literówki i jeśli zgubiłam literki. Czytałam i sprawdzałam ale wydaje mi się że jest w porządku.
Dedyk dla postaci Ahsoki Tano (z bloga Jareal)
NMBZW
P.s Czekam na wsze rozdziały ;)

poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 6

Anakin rozmawiał z Obi-wanem i przyjaciółmi Ahsoki. Wszyscy się o nią martwili, ich rozmowę podsłuchiwali Bariss z Jensonem. Nie wiedzieli o co tyle zachodu z powodu wymknięcia się jednej padawanki. Nick i Chelsea uważali, że za chwile wróci. Była już 18:00, Ahsoki nie było już 9 godzin. Po rozmowie z siostrą poszła się przejść po Coursant. Była przybita i miała strasznego doła. Pocieszenie znalazła w jakiejś melinie w podziemiach. Zanim się spostrzegła zrobił się wieczór i musiała wracać. Weszła do świątyni, od razu w samym wejeściu zauważyła grupkę swoich przyjaciół. Oni to powini założyć kółko pt; Martwimy się o Ahsokę. Od razu kiedy weszła Chelsea się na nią rzuciła krzycząc, jak mogła tak zniknąć. Po niej zaczął krzyczeć Nick, że się martwili i czemu nie powiedziała gdzie idzie. Później Theo coś paplał o niebezpieczeństwach związanych z opuszczeniem świątyni. Na końcu mistrz Kenobi udzielił jej reprymendy a Anakin stał i się na nią patrzył. Było to spojrzenie pt; Porozmawiamy później. Wszystkie ich pytania zaczęły się zlepiać w jedno; Gdzie byłaś? Ale ona nic nie odpowiadała i aż do momentu kiedy Obi-wan powiedział.
- Ahsoko, gdzie byłaś?- Spytał srogo jedi.
- Z senator z Naboo.
- Wiemy, że to nie prawda.- Odezwał się Theo, Tano na niego spojrzała swoimi pustymi oczami. Ten dzień był dla niej jak koszmar, chciała go jak najszybciej skończyć. Najpierw rocznica śmierci matki, która się przez nią zabiła, później rozmowa z siostrą nienawidzącą jedi, a teraz tłumaczenie się z całego dnia.
- Byłem u Padme a ciebie tam nie było- Odezwał się w końcu Skywalker. Wymówka się nie udała, ale nie miała zamiaru wymyślać innych kłamstw. Postanowiła nie odpowiadać na to pytanie.
- Gdzie się podziewałaś?- Zapytał najbardziej spokojny padawan ze świątyni.
- Nie muszę wam nic mówić- Oznajmiła bezuczuciowym tonem. W głowie powtarzała sobie brak emocji, brak emocji, brak emocji... I tak w kółko. Całą sytuacje obserwowali Jenson i Baris chcieli pomóc nowej przyjaciółce. W pewnym momencie Offee dostała olśnienia i przeszła obok jedi. Udawała że dopiero teraz zauważyła Ahsokę.
- Ahsoka, dzięki za pomoc.- Powiedziała uśmiechnięta poddając jej klucze od śmigacza. W tym samym momencie przesłała jej wiązkę mocy. W której zawierała się krótka informacja; Trzymaj się planu.
- Czekaj, skąd miałaś kluczyki Ahsoki?- Spytał Nick.
- Ahsoka pożyczyła mi swój śmigacz bo mój jest zepsuty. No a że miała trochę czasu to zawiozła go dzisiaj do mechanika. - Powiedziała obdarzając ich swoim uśmieszkiem. Nastolatkowie nie lubili Bariss wiedzieli, że tak na prawdę jest zwykłą zdzirą. Mistrzowie też za nią nie przepadali, wiele razy złapali ją i Jensona na znęcaniu się nad adeptami. No ale zawsze się wykręcili od odpowiedzialności.
- Czekaj, byłaś dzisiaj u mechanika? Czemu nie powiedziałaś?- Spytała Chels.
- Bo i tak byście mi nie uwierzyli. - Oznajmiła po czym dodała.- Mogę już iść? Czy macie do mnie jakieś jeszcze pytania?
Kenobi kiwną głowę na znak zgody. Ahsoka szturchnęła Bariss i z nią udała się w kierunku Jensona.
- Nie wierze w tą historyjkę.- Powiedział Kenobi.
- Ja też nie ale dowiem się prawdy.- Odparł Skywalker i zaczął odchodzić. Wszyscy się rozeszli.
A my wracamy do Bariss, Ahsoki i Jensona.
- Dzięki.- Powiedziała od niechcenia Tano.
- Spoko, nie rozumiem o co tyle zachodu, że się wymknęłaś?- Spytała.
- Bo mam nadopiekuńczego mistrza i idiotycznych przyjaciół.
- Raczej nam nie powiesz gdzie byłaś?- Zapytał zaciekawiony chłopak.
- W warsztacie samochodowym.
- He. Myślisz że uwierzyli?- Spytała dziewczyna o oliwkowej karnacji.
- Nie. Na pewno nie. Ale nie mają jak udowodnić że tak nie było.- Odpowiedziała Togrutanka.
- Jeśli chcesz możesz się z nami teraz kumplować- Zaproponował Jens szturchając ją łokciem.
- Nie spodziewałam się, że kiedyś mi takie coś zaproponujesz.
- Uwierz dla mnie to nie jest łatwa sprawa. Nigdy za tobą zbytnio nie przepadałem ale ostatnie sytuacje rzucają nowe światło na tą sprawę. To co Tano? Znaczy Ahsoka.
Ten przynajmniej nie nazywa mnie Kate- pomyślała odnosząc się do Klary. Zamyśliła się chwilę na ten temat.
- Halo, Coursant do Ahsoki- zażartowała mirilianka.
- Mhmm...- Odpowiedziała wyrwana z swoich mysli.
- Co ty na propozycje Jensona?
- Zastanowię się a teraz muszę lecieć- Odpowiedziała z sztucznym uśmiechem.
Weszła do swojego pokoju gdzie czekał na nią już Anakin. Od niechcenia spojrzała na swojego mistrza. Martwił się o nią i był zły. Usiadła na łóżku.
- Tak?- Spytała podirytowana.
- Przyszedłem do ciebie z tobą porozmawiać ale zamiast ciebie znalazłem to.- Powiedział i pokazał małą biała karteczkę. Ahsoka zmarszczyła brwi.
- A co to jest?- Spytała.
- Liścik do ciebie.- Oznajmił spokojnym głosem.
- Do mnie?! Jakim prawem go czytałeś?!- Zapytała oburzona nastolatka.
- Takim, że po pierwsze jestem twoim mistrzem a drugim bo się o ciebie martwię.
- Mogę?!- Spytała wkurzona dziewczyna. Jedi dał jej do ręki karteczkę gdzie było napisane:
Nie jesteś niczemu winna. To co było już nigdy się nieostanie.
A moja propozycja jest nadal aktualna.
K.

Ahsoka przeczytała karteczkę i ją zgniotła. Zaczęły buzować w niej emocje. Z poczuciem winny za pewnie jej chodziło o śmierć matki. Ahsoka zawsze obwiniała się że doprowadziła do tego. Słowa że nie jest winna delikatnie ją pocieszyły. No ale dodatkowa notatka o propozycji ją wkurzyła. Nie odejdzie zakonu. Postanowiła i będzie się tego trzymać. Przypomniała sobie po co tak na prawdę zaczęła szkolenie jedi. Odrzuciła te myśli na bok, nie była taka jak kiedyś. Nie pragnęła zemsty, jedi stali się jej rodziną. Rozwiała wszystkie myśli na bok, bo spostrzegła, że Anakin zaczyna czytać jej w myślach. Postawiła barierę która mu to uniemożliwiła.
- Wszystko dobrze?- Spytała a Ahsoka miała już wszystkiego dość i po woli nie dawała sobie już rady. Chciała mu powiedzieć o śmierci matki, o tym że to ona była jego powodem. Jej matka się zabiła przez nią. Tano traciła panowanie nad sobą. Cały dzień chodziła tak jakby nigdy nic. Lecz w środku była roztrzęsiona. Potrzebowała osoby która ją obejmie i powie że wszystko będzie dobrze. Chciała opowiedzeć prawdę Anakinowi, przynajmniej cząstkę prawdy. Całej nie byłaby w stanie, była zbyt skomplikowana i bolesna... Usiadła na łóżku ze spuszczoną głową. Skywalker wyczuł że teraz ma szansę dowiedzieć się prawdy.
- Smarku, powiedz mi prawdę. - Zaczął do niej mówić i usiadł obok niej.- Co się z tobą dzieje?
Ahsoka odwróciła głowę, wiedziała że nie da rady i że się rozbeczy. Nie chciała przed nim okazywać słabości.
- Smarku- Powtórzył Skywalker i chwycił jej podbródek. W ten sposób zmusił ją do spojrzenia w oczy. Próbowała mu się wyrwać ale był za silny. Mężczyzna wyczytał z nich ból. Jego siostra cierpiała ale dlaczego? O czym nie wie? Do nie dawna był przekonany że ją zna. A teraz miał wrażenie że ktoś mu podmienił smarkusia.
- Nic mi nie jest.- Wymamrotała nastolatka.
- Ahsoko przestań. Widzę że cierpisz, pozwól sobie pomóc. Jesteś dla mnie jak siostra.- Jego ostatnie słowa zakuły ją w serce.- Powiedz, proszę gdzie byłaś.
- Na poziomie 999- Wyjąkała po chwili a z oczu polały jej się łzy. Anakin widząc to przytulił ją. Nie ukrywał zdziwienia tym że była na poziomie 999. Z jego informacji był to wielki cmentarz.
- Ahsoko, po co tam poszłaś?- Spytał zmartwionym głosem obejmując swoją padawankę.
- By-by-byłam... nie ważne.- Powiedziała i oderwała się od niego. Szybko podeszła do okna i wytarła oczy. Po minucie poczuła na ramieniu rękę Anakin. Jedi obrócił ją w swoją stronę.
- Ważne. Widzę że cierpisz a ta kartka. Co ma oznaczać że nie jesteś niczemu winna?
- Nie ważne- Powiedziała i odwróciła głowę.
- Ahsoka. O co chodzi że jesteś niewinna?... Ahsoko- Powtórzył po chwili.
- Ahsoko- powiedział delikatnie zdenerwowany upartością swojej uczennicy.
- Śmierci matki! Pasuje ci? Teraz wiesz!- wykrzyknęła po czym chciała odbiec ale Anakin złapał ją za rękę. Był zdezorientowany ale wiedział że musi być teraz przy Ahsoce.
-Puść mnie! Już wiesz! Byłam na grobie matki!- krzyknęła po czym wybuchła płaczem. Anakin ją przytulił ale ona tego nie chciała. Próbowała wyrwać się z jego objęć. Kiedy szarpanie się nic nie dało, zaczęła okładać go pięściami. Cały czas płakała. Skywalker jej nie puszczał. Wręcz przeciwnie coraz mocniej ją przytulał.
- Puść mnie! Chce być sama!- Wykrzyczała. Po pięciu minutach nie miała już siły. Nie była w stanie nic zrobić. Jedi przytulił ją mocno i wytarł jej łzy. Ahsoka starała się jakoś odepchnąć ale nie miała jak. Był zdziwiony jej wyznaniem. Nigdy mu nic nie mówiła o swojej rodzinie. Twierdziła, że ich nie pamięta.







--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział Kochani!
Chcę zwrócić waszą uwagę na pogrubione słowa. 
Dlaczego Ahsoka dołączyła do jedi? O co mi chodzi z tą zemstą?
No myślę że trochę wam zamieszałam.
Ahsoka nie wytrzymuje i rozpłakuje się przy Anakinie.
Czy Skywalker pozna prawdę za nim będzie za późno... Ale zaraz za późno na co?
O tym dowiecie się w kolejnych rozdziałach.
Ciekawe czy Kler sobie odpuści pomysł żeby Ahsoka opuściła zakon.
Z drugiej strony ma ona poważne powody przeciwko jedi...
Ej mam wrażenie czy wypaplałam wam pewne informacje? Ok, to ja się zamykam.
No co tu napisać, o zaznaczyłam sobie pisanie na środku.... 
Ogólnie dzisiaj odrabianie lekcji zajęło mi 2 godzinny a i jutro mam 3 sprawdziany muszę się nauczyć.
Czy nie powinno być jakiegoś limitu?
Dobra kończę.
Komentujcie, oceniajcie, piszcie cokolwiek żebym widziała że to czytacie...
Dedyk dla White Angel
NMBZW