Anakin rozmawiał z Obi-wanem i przyjaciółmi Ahsoki. Wszyscy się o nią martwili, ich rozmowę podsłuchiwali Bariss z Jensonem. Nie wiedzieli o co tyle zachodu z powodu wymknięcia się jednej padawanki. Nick i Chelsea uważali, że za chwile wróci. Była już 18:00, Ahsoki nie było już 9 godzin. Po rozmowie z siostrą poszła się przejść po Coursant. Była przybita i miała strasznego doła. Pocieszenie znalazła w jakiejś melinie w podziemiach. Zanim się spostrzegła zrobił się wieczór i musiała wracać. Weszła do świątyni, od razu w samym wejeściu zauważyła grupkę swoich przyjaciół. Oni to powini założyć kółko pt; Martwimy się o Ahsokę. Od razu kiedy weszła Chelsea się na nią rzuciła krzycząc, jak mogła tak zniknąć. Po niej zaczął krzyczeć Nick, że się martwili i czemu nie powiedziała gdzie idzie. Później Theo coś paplał o niebezpieczeństwach związanych z opuszczeniem świątyni. Na końcu mistrz Kenobi udzielił jej reprymendy a Anakin stał i się na nią patrzył. Było to spojrzenie pt; Porozmawiamy później. Wszystkie ich pytania zaczęły się zlepiać w jedno; Gdzie byłaś? Ale ona nic nie odpowiadała i aż do momentu kiedy Obi-wan powiedział.
- Ahsoko, gdzie byłaś?- Spytał srogo jedi.
- Z senator z Naboo.
- Wiemy, że to nie prawda.- Odezwał się Theo, Tano na niego spojrzała swoimi pustymi oczami. Ten dzień był dla niej jak koszmar, chciała go jak najszybciej skończyć. Najpierw rocznica śmierci matki, która się przez nią zabiła, później rozmowa z siostrą nienawidzącą jedi, a teraz tłumaczenie się z całego dnia.
- Byłem u Padme a ciebie tam nie było- Odezwał się w końcu Skywalker. Wymówka się nie udała, ale nie miała zamiaru wymyślać innych kłamstw. Postanowiła nie odpowiadać na to pytanie.
- Gdzie się podziewałaś?- Zapytał najbardziej spokojny padawan ze świątyni.
- Nie muszę wam nic mówić- Oznajmiła bezuczuciowym tonem. W głowie powtarzała sobie brak emocji, brak emocji, brak emocji... I tak w kółko. Całą sytuacje obserwowali Jenson i Baris chcieli pomóc nowej przyjaciółce. W pewnym momencie Offee dostała olśnienia i przeszła obok jedi. Udawała że dopiero teraz zauważyła Ahsokę.
- Ahsoka, dzięki za pomoc.- Powiedziała uśmiechnięta poddając jej klucze od śmigacza. W tym samym momencie przesłała jej wiązkę mocy. W której zawierała się krótka informacja; Trzymaj się planu.
- Czekaj, skąd miałaś kluczyki Ahsoki?- Spytał Nick.
- Ahsoka pożyczyła mi swój śmigacz bo mój jest zepsuty. No a że miała trochę czasu to zawiozła go dzisiaj do mechanika. - Powiedziała obdarzając ich swoim uśmieszkiem. Nastolatkowie nie lubili Bariss wiedzieli, że tak na prawdę jest zwykłą zdzirą. Mistrzowie też za nią nie przepadali, wiele razy złapali ją i Jensona na znęcaniu się nad adeptami. No ale zawsze się wykręcili od odpowiedzialności.
- Czekaj, byłaś dzisiaj u mechanika? Czemu nie powiedziałaś?- Spytała Chels.
- Bo i tak byście mi nie uwierzyli. - Oznajmiła po czym dodała.- Mogę już iść? Czy macie do mnie jakieś jeszcze pytania?
Kenobi kiwną głowę na znak zgody. Ahsoka szturchnęła Bariss i z nią udała się w kierunku Jensona.
- Nie wierze w tą historyjkę.- Powiedział Kenobi.
- Ja też nie ale dowiem się prawdy.- Odparł Skywalker i zaczął odchodzić. Wszyscy się rozeszli.
A my wracamy do Bariss, Ahsoki i Jensona.
- Dzięki.- Powiedziała od niechcenia Tano.
- Spoko, nie rozumiem o co tyle zachodu, że się wymknęłaś?- Spytała.
- Bo mam nadopiekuńczego mistrza i idiotycznych przyjaciół.
- Raczej nam nie powiesz gdzie byłaś?- Zapytał zaciekawiony chłopak.
- W warsztacie samochodowym.
- He. Myślisz że uwierzyli?- Spytała dziewczyna o oliwkowej karnacji.
- Nie. Na pewno nie. Ale nie mają jak udowodnić że tak nie było.- Odpowiedziała Togrutanka.
- Jeśli chcesz możesz się z nami teraz kumplować- Zaproponował Jens szturchając ją łokciem.
- Nie spodziewałam się, że kiedyś mi takie coś zaproponujesz.
- Uwierz dla mnie to nie jest łatwa sprawa. Nigdy za tobą zbytnio nie przepadałem ale ostatnie sytuacje rzucają nowe światło na tą sprawę. To co Tano? Znaczy Ahsoka.
Ten przynajmniej nie nazywa mnie Kate- pomyślała odnosząc się do Klary. Zamyśliła się chwilę na ten temat.
- Halo, Coursant do Ahsoki- zażartowała mirilianka.
- Mhmm...- Odpowiedziała wyrwana z swoich mysli.
- Co ty na propozycje Jensona?
- Zastanowię się a teraz muszę lecieć- Odpowiedziała z sztucznym uśmiechem.
Weszła do swojego pokoju gdzie czekał na nią już Anakin. Od niechcenia spojrzała na swojego mistrza. Martwił się o nią i był zły. Usiadła na łóżku.
- Tak?- Spytała podirytowana.
- Przyszedłem do ciebie z tobą porozmawiać ale zamiast ciebie znalazłem to.- Powiedział i pokazał małą biała karteczkę. Ahsoka zmarszczyła brwi.
- A co to jest?- Spytała.
- Liścik do ciebie.- Oznajmił spokojnym głosem.
- Do mnie?! Jakim prawem go czytałeś?!- Zapytała oburzona nastolatka.
- Takim, że po pierwsze jestem twoim mistrzem a drugim bo się o ciebie martwię.
- Mogę?!- Spytała wkurzona dziewczyna. Jedi dał jej do ręki karteczkę gdzie było napisane:
Nie jesteś niczemu winna. To co było już nigdy się nieostanie.
A moja propozycja jest nadal aktualna.
K.
Ahsoka przeczytała karteczkę i ją zgniotła. Zaczęły buzować w niej emocje. Z poczuciem winny za pewnie jej chodziło o śmierć matki. Ahsoka zawsze obwiniała się że doprowadziła do tego. Słowa że nie jest winna delikatnie ją pocieszyły. No ale dodatkowa notatka o propozycji ją wkurzyła. Nie odejdzie zakonu. Postanowiła i będzie się tego trzymać.
Przypomniała sobie po co tak na prawdę zaczęła szkolenie jedi. Odrzuciła te myśli na bok, nie była taka jak kiedyś. Nie pragnęła
zemsty, jedi stali się jej rodziną. Rozwiała wszystkie myśli na bok, bo spostrzegła, że Anakin zaczyna czytać jej w myślach. Postawiła barierę która mu to uniemożliwiła.
- Wszystko dobrze?- Spytała a Ahsoka miała już wszystkiego dość i po woli nie dawała sobie już rady. Chciała mu powiedzieć o śmierci matki, o tym że to ona była jego powodem. Jej matka się zabiła przez nią. Tano traciła panowanie nad sobą. Cały dzień chodziła tak jakby nigdy nic. Lecz w środku była roztrzęsiona. Potrzebowała osoby która ją obejmie i powie że wszystko będzie dobrze. Chciała opowiedzeć prawdę Anakinowi, przynajmniej cząstkę prawdy. Całej nie byłaby w stanie, była zbyt skomplikowana i bolesna... Usiadła na łóżku ze spuszczoną głową. Skywalker wyczuł że teraz ma szansę dowiedzieć się prawdy.
- Smarku, powiedz mi prawdę. - Zaczął do niej mówić i usiadł obok niej.- Co się z tobą dzieje?
Ahsoka odwróciła głowę, wiedziała że nie da rady i że się rozbeczy. Nie chciała przed nim okazywać słabości.
- Smarku- Powtórzył Skywalker i chwycił jej podbródek. W ten sposób zmusił ją do spojrzenia w oczy. Próbowała mu się wyrwać ale był za silny. Mężczyzna wyczytał z nich ból. Jego siostra cierpiała ale dlaczego? O czym nie wie? Do nie dawna był przekonany że ją zna. A teraz miał wrażenie że ktoś mu podmienił smarkusia.
- Nic mi nie jest.- Wymamrotała nastolatka.
- Ahsoko przestań. Widzę że cierpisz, pozwól sobie pomóc. Jesteś dla mnie jak siostra.- Jego ostatnie słowa zakuły ją w serce.- Powiedz, proszę gdzie byłaś.
- Na poziomie 999- Wyjąkała po chwili a z oczu polały jej się łzy. Anakin widząc to przytulił ją. Nie ukrywał zdziwienia tym że była na poziomie 999. Z jego informacji był to wielki cmentarz.
- Ahsoko, po co tam poszłaś?- Spytał zmartwionym głosem obejmując swoją padawankę.
- By-by-byłam... nie ważne.- Powiedziała i oderwała się od niego. Szybko podeszła do okna i wytarła oczy. Po minucie poczuła na ramieniu rękę Anakin. Jedi obrócił ją w swoją stronę.
- Ważne. Widzę że cierpisz a ta kartka. Co ma oznaczać że nie jesteś niczemu winna?
- Nie ważne- Powiedziała i odwróciła głowę.
- Ahsoka. O co chodzi że jesteś niewinna?... Ahsoko- Powtórzył po chwili.
- Ahsoko- powiedział delikatnie zdenerwowany upartością swojej uczennicy.
- Śmierci matki! Pasuje ci? Teraz wiesz!- wykrzyknęła po czym chciała odbiec ale Anakin złapał ją za rękę. Był zdezorientowany ale wiedział że musi być teraz przy Ahsoce.
-Puść mnie! Już wiesz! Byłam na grobie matki!- krzyknęła po czym wybuchła płaczem. Anakin ją przytulił ale ona tego nie chciała. Próbowała wyrwać się z jego objęć. Kiedy szarpanie się nic nie dało, zaczęła okładać go pięściami. Cały czas płakała. Skywalker jej nie puszczał. Wręcz przeciwnie coraz mocniej ją przytulał.
- Puść mnie! Chce być sama!- Wykrzyczała. Po pięciu minutach nie miała już siły. Nie była w stanie nic zrobić. Jedi przytulił ją mocno i wytarł jej łzy. Ahsoka starała się jakoś odepchnąć ale nie miała jak. Był zdziwiony jej wyznaniem. Nigdy mu nic nie mówiła o swojej rodzinie. Twierdziła, że ich nie pamięta.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział Kochani!
Chcę zwrócić waszą uwagę na pogrubione słowa.
Dlaczego Ahsoka dołączyła do jedi? O co mi chodzi z tą zemstą?
No myślę że trochę wam zamieszałam.
Ahsoka nie wytrzymuje i rozpłakuje się przy Anakinie.
Czy Skywalker pozna prawdę za nim będzie za późno... Ale zaraz za późno na co?
O tym dowiecie się w kolejnych rozdziałach.
Ciekawe czy Kler sobie odpuści pomysł żeby Ahsoka opuściła zakon.
Z drugiej strony ma ona poważne powody przeciwko jedi...
Ej mam wrażenie czy wypaplałam wam pewne informacje? Ok, to ja się zamykam.
No co tu napisać, o zaznaczyłam sobie pisanie na środku....
Ogólnie dzisiaj odrabianie lekcji zajęło mi 2 godzinny a i jutro mam 3 sprawdziany muszę się nauczyć.
Czy nie powinno być jakiegoś limitu?
Dobra kończę.
Komentujcie, oceniajcie, piszcie cokolwiek żebym widziała że to czytacie...
Dedyk dla White Angel
NMBZW