sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 8

  Do sali wszedł droid trzymający jakieś wyniki w rękach. Ahsoka nie miała zbytnio dobrego przeczucia co do tego. Od paru dni czuła się jakby to ująć beznadziejnie. Kręciło jej się w głowie, miała mdłości, brakowało jej sił... Nie zwracała na to uwagi, uważała, że jest tylko trochę przemęczona.
 - Co z nią?- Spytał Skywalker patrząc na droida.
 - Wyniki w normie nie wiemy dlaczego pański padawan stracił przytomność- Odpowiedział metalicznym głosem.
 - Czyli wypisujecie mnie?- Spytała pełna nadziei nienawidziła szpitali.
 - Zostaniesz na kilka godzin obserwacji a później cie wypuścimy- Odpowiedział droid a Ahsoka padała na łóżko mrucząc coś pod nosem. Medyk opuścił salę i została znowu sama z mistrzem.
 - Niepokojące to- Stwierdził.
 - Co?- Spytała delikatnie zdziwiona. O co mu znowu chodzi?
 - To, że straciłaś przytomność. Takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny...
 - To nic takiego- Przerwała mu nie chciała wysłuchiwać tej gadki.
 - Nic takiego? Ahsoka, straciłaś przytomność- Powiedział stanowczym głosem.
 - Może to nic nie znaczyło?- Sama w to nie wierzyła ale nie docierało do niej, że może być chora. To na pewno dlatego ze zmęczenia.
 - Takie rzeczy nie dzieją się od tak.
 - Nie przesadzaj.
 - Nie przesadzam. Przyjdę później do ciebie- Powiedziawszy to wstał i odszedł.
  Ahsoka znowu została sama w pokoju. Zaczęła rozmyślać o Klarze i Andre. Uśmiechnęła się na myśl o małym braciszku chociaż nigdy z nim nie rozmawiała. Widziała go może 3 razy z ukrycia. Myślała także o Anakinie i zastanawiała się czy może mu nie powiedzieć. Czy nie powiedzieć Chelsea, Nickowi i Theowi. Ten ciężar kłamstwa spoczywał na jej sercu ale nie mogła go zrzucić. Nie mogła zraniłaby nie tylko siebie ale i ich. Gdyby dowiedzieli się prawdy o tym kim jest i po co dołączyła do zakonu znienawidzili by ją. Przynajmniej ona tak uważała. Pomyślała o propozycji Klary o tym żeby opuścić zakon i wrócić do niej. Byłyby znowu razem. Ale nie mogła tego zrobić zakon to było jej życie. Nie mogła się od niego tak po prostu oderwać. I pomyśleć, że tydzień temu wszystko było w porządku. Nie myślała o Kler i Andree nie musiała kłamać. Wszystko się pochrzaniło kiedy Kler weszła do świątyni. I co teraz? To pytanie nie dawało jej spokoju.
---

  Anakin wyszedł z sali medycznej i kierował się w stronę swojego pokoju. Zaczął myśleć o rozmowie z swoją uczennicą. Czuł, że go okłamuje wiedział to. Nie mógł nic na to poradzić. Choćby jak się starał wydobyć z niej informacje ta i tak nic nie powie. Szedł myśląc o poprzedniej rozmowie z Ahsoką. Kim jest ta dziewczyna? Co się stało z matką Ahsoki? Dlaczego miałaby być winna jej śmierci? Dlaczego straciła przytomność? Czemu się wkurzyła? Mnóstwo pytań żadnej odpowiedzi idąc tak spostrzegł Chelsea i Nicka rozmawiających na jednej z ławek. Może oni coś będą wiedzieć?- pomyślał i podszedł do dwójki. Kiedy spostrzegli nadciągającego Skywalker wstali i się ukłonili.
 - Witaj mistrzu Skywalker, co z Soką?- Spytała na sam początek różowo włosa.
 - Lekarze nie wiedzą co jej jest. Wyniki są w porządku.
 - Dziwne- Mrukną pod nosem Nick.
 - Też tak myślę ale znacie Ahsokę ta nic nie bierze na poważnie- Odparł a dwójka padawanów kiwnęła głowami na znak, że ma on racje.
 - Chciałem was zapytać czy wiecie kim jest ta togrutanka?
 - Nie- Odpowiedzieli równocześnie machając głowami w lewo i w prawo.
 - Co wiecie o rodzinie Ahsoki?- Musieli coś wiedzieć. Musieli znali ją od zawsze musiała im coś powiedzieć- myślał.
 - Nic nam o nich nie mówiła- Powiedziała Chelsea a Nick uśmiechnął się nerwowo i powiedział.
 - No tobie nic a mi coś tam napomknęła...
 - Coś? Czyli co?- Zapytał Skywalker.
 - Tak na prawdę to nic. Powiedziała, że jej rodzice zginęli i nic więcej.
 - Nic więcej nie mówiła?- Dopytywał Anakin a chłopak przecząco pokręcił głową.
 - No to nic. Do zobaczenia- Powiedział i odszedł niezbyt zadowolony. Nie dowiedział się niczego nowego...
---
  Wolność! Taka była pierwsza myśl po upływie trzech godzin w sali medycznej. Podczas tego czasu doszła do pewnego wniosku. Chce poznać Andree. Nie wie czy to dobry pomysł ale serce mówi, że dobrze postępuje. Chce nawiązać od nowa kontakt z rodzeństwem ale nie zamierza odchodzić od rodziny w zakonie. Pragnie jedynie zobaczyć uśmiech Kler i usłyszeć od niej tak znienawidzone słowo jakim jest jej prawdziwe imię. Nie chciała by Kler mówiła do niej Kate ale jeszcze bardziej nie chciała żeby zaakceptowała imię Ahsoka. Oznaczałoby to, że pogodziła się z jej odejściem. Na razie ma zamiar spotkać się raz później może drugi i trzeci ale to później. Teraz musi wymyślić kiedy tam iść. Chciała dzisiaj ale rycerzyk jest trochę nie w humorze i na pewno będzie ją sprawdzać. Poproszę Bariss o pomoc- pomyślała. Nie była przekonana do tego pomysłu ale lepiej poprosić ją i Jensona niż Nick, Chelsea czy Thea. Wyszła z sali i od razu wpadła na Nicka i Chelsea paplających coś o jej mistrzu i Jensonie. Z tego co zrozumiała jej mistrz pytał ich o jej rodzinę a Jenson jest na misji i wraca pod koniec tygodnia. Przynajmniej uwolni się od niego- pomyślała i starała się zrozumieć coś z paplaniny kolegów. Z odsieczą przyszedł jej Jenson. Co było dziwne ale postanowił jej pomóc widząc, że nie daje sobie rady.
 - Sorry Barbie ale porywam waszą przyjaciółkę- Powiedział puszczając do Ahsoki oczko ta jedynie się uśmiechnęła i do niego poszła.
 - Pogadamy później- Rzuciła i poszła z Jensonem w przeciwnym kierunku od nastolatków. Nick i Chelsea zdziwili się, że Ahsoka koleguje się z Jensonem. Przecież ta dwójka się nienawidziła. A może coś się zmieniło? Czy o czymś nie wiedzą?
 - Dzięki- Powiedziała Tano do swojego wybawiciela.
 - Ostatnio dużo mi dziękujesz.
 - Miałam o tobie kiedyś całkiem inne zdanie.
 - Jakie?
 - Uważałam cię za dwulicowego szczura bez mózgu który myśli tylko o sobie i lubi znęcać się nad młodszymi.
 - Z tym znęcaniem masz rację. Próbowałaś kiedyś?
 - Nie- Odpowiedziała kręcąc głową.
 - To co może dwulicowy szczur pokaże ci jak się dobrze bawić.
 - Mam pytanie.
 - Śmiało dawaj.
 - Jak doszłam do naszego klanu nie przepadałaś za mną czemu?
 - Nie byłaś człowiekiem.
 - Nie nie o to chodziło.
 - Dlaczego tak sądzisz?
 - Bo przyjaźniłeś się z Bariss a ona jest mirilianką.
 - Ale jest bardziej podobna do człowieka niż ty.
 - O co wtedy chodziło? Ale tak na serio?
 - Kiedy do nas dołączyłaś Chelsea i Nick od razu cię polubili. Od razu do ciebie podbiegli i nie tylko oni. Większość moich znajomych cię polubiła a ja byłem zazdrosny... Rozumiesz?
 - Aż za dobrze- Powiedziała ciszej przypominając sobie przeszłość ale od razu odrzuciła swoje myśli. Chciała zapomnieć o tym co jest złe i żyć pełnym życiem nie oglądając się za sobą. Uśmiechnęła się i pociągnęła chłopaka w kierunku jednego z korytarzy.
 - Chodź, pokażesz mi jak się dobrze bawić- Rzuciła z uśmiechem.
 - Chcesz dokuczyć młodszym kolegom?- Spytał trochę z niedowierzaniem.
 - A co? Mówiłeś, że to takie fajne więc chcę się o tym sama przekonać- Powiedziała a w jej oczach tańczyły iskierki radości. Zapomniała o zmartwieniach...















-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponad tydzień nic nie dodawałam na żadnego bloga więc postanowiłam coś wyskrobać. Moja wena pojechała na wakacje na Hawaje i zbyt szybko nie ma zamiaru wracać. W rozdziale tak naprawdę nic się nie dzieję ale mam nadzieję że się wam podoba... Dobra idę pisać coś na inne blogi.
Dedyk dla osób które jeszcze o mnie nie zapomniały i doczytały to do końca.
NMBZW

3 komentarze:

  1. Superancki rozdział :-) :-)Z niecierpliwością czekam na next:-D
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty wredna sadystko! Adeptów się nie męczy! Będę ich bronić!
    Tak po za tym rozdział super.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuu Ahsoka się zmienia. Zadawanie się z dawnym nie przyjacielem ją zmienia. Ciekawe. Bardzo fajnie. Adeptów pomęczą to do Ahsoki nie podobne. Anakin nieźle będzie się o nią martwił. Dziękuje za dedyk.
    NMBZT!!!

    OdpowiedzUsuń