Wczorajszego wieczora Ahsoka obgadała wszystkie szczegóły planu z Jensonem i Bariss. Nie powiedziała im gdzie chce się udać ale ujęła to w pięknym zdaniu; Nie ważne. Na każde pytanie związane z tym odpowiadała tak. Ahsoka miała polecieć śmigaczem Bariss po prostu taka zamiana o której nie wiedział Anakin. Z samego rana Skywalker obserwował z ukrycia w hangarze śmigacz swojej oczennicy. Podłożył jej nadajnik w razie sytuacji, że nie chcący by ją zgubił.
---
Ahsoka czekała na znak od Bariss kiedy wystartowała. Po okołu piętnastu minutach komunikator zamrugał co miało oznaczać że Anakin połkną haczyk i że droga wolna. Popędziła szybko w stronę niebiesko-fioletowego śmigacza koleżanki. W jej głowie kłębiło się tyle myśli, że robi źle, że nie powinna tam jechać, że nie da rady, że ulegnie. Chciała móc nie robić tego ale coś w środku jej to nakazywało. Postanowiła podjechać tam na jak najkrótszy czas. Cały dzisiejszy dzień nie był dla niej szczęśliwy. Dokładnie pięć lat temu matka Ahsoki popełniła samobójstwo. A Ahsoka była głównym powodem tego czynu, nigdy nie mogła sobie tego wybaczyć. Czuła się winna ale jakby przyszło co do czego postąpiłaby tak samo. Wierzyła, że zrobiła dobrze. Ruszyła śmigaczem w dół. Leciała na poziom 999 inaczej cmentarz. Zaparkowała swój śmigacz z boku. Zarzuciła kaptur na głowę i udała się prosto. Po dwudziestu minutach dotarła do wielkiego dębu. Wskoczyła na niego i ukryła się w liściach korony. Z tamtego miejsca miała idealny widok na mały zaniedbany grób. Na grobie widniała tabliczka z imieniem Isabel lecz coś było nie tak. Grób należał do matki Ahsoki ale nazwisko Isabel brzmiało Green. Ahsoka spojrzała na ubogi pomnik stojący obok a po jej policzkach popłynęły łzy. Po chwili usłyszała że ktoś się zbliża, zasłoniła się liśćmi i obserwowała zbliżające się sylwetki. Zobaczyła swoją siostrę i małego chłopca. Trzymali się za rękę, Klara miała na głowie tak jak zazwyczaj zarzucony kaptur. Stanęli przy grobie i zapalili znicz w kształcie serca. W pewnym momencie Kler spojrzała na drzewo. Ahsoka odsłoniła liście którymi się zasłaniała a po chwili gdy ośmioletni chłopiec spojrzał w jej stronę z powrotem się zasłoniła. Po dwudziestu minutach jak zrobiło się zimnej dwójka togrutanów odeszła. Ahsoka poczekała parę minut by mieć pewność że oddalili się wystarczająco daleko. Po tym zeskoczyła z drzewa i podeszła do marmurowego nagrobka. Stała tak nad nim i myślała co by było gdyby. Przez to wszystko zapomniała o otaczającym jej świecie. Ocknęła się dopiero, kiedy poczuła rękę swojej siostry na ramieniu. Odtrąciła ją, Kler nie uraził ten gest. Stanęła obok i się odezwała.
- Jednak przyszłaś- Powiedziała z delikatnym uśmiechem.
- Musiałam, po prostu musiałam. Ale nie licz że zmieniłam zdanie. Jestem jedi i jestem wierna zakonowi i republice. Nie odejdę- Odparła i spojrzała na swoją bliźniaczkę. Obie miały na głowie kaptury ale idealnie widziały swoje niebieskie oczy.
- Wiem o tym. Ale wiem także, że kiedyś się opamiętasz. Zakon jedi nie jest taki jak kiedyś to mordercy przecież wiesz...
Przestań- Przerwała jej Tano z spuszczoną głową.- Przyszłam tutaj tylko żeby oddać cześć naszej zmarłej matce.
-Tak wiem, ale sądzę że chciałaś coś jeszcze.
Co niby?- Spytała Ahsoka.
- Chciałaś zobaczyć naszego braciszka.- Odpowiedziała a Ahsoka przewróciła oczami.
- Tak, jasne właśnie o to chodzi chciałam zobaczyć... eee...- Nie wiedziała nawet kogo? Nie znała imienia swojego małego brata.
- Andre, nazywa się Andre Green. Nosi nazwisko po naszym ojcu, nie zna prawdy.
- Domyślałam się że będzie nosić nazwisko Green- Odparła.
- Kate- Zaczęła Klar ale młoda jedi od razu jej przerwała.
- Nazywam się Ahsoka. Ahsoka Tano nie Kate Green możesz to w końcu przyjąć do wiadomości?- Spytała ale nie liczyła na odpowiedź.
- Nie. Zawsze będziesz nazywać się Kate nic tego nie zmieni. Nawet jakbyś chciała najmocniej na świecie to zmienić i tak ci się nie uda- Odparła druga nastolatka. Ahsoka westchnęła wkurzona i odwróciła się od niej.
- Muszę iść.
- No jasne zakon jedi nie może czekać. Biegnij!- Powiedziała na maksa wkurzona i zirytowana Klara.
- Przestań. Czego się niby spodziewałaś?
- Nie wiem. Czegoś innego- Odparła.
Powinnaś iść do Andre. Nie powinien być teraz sam.
- Znalazła się specjalistka- mruknęła pod nosem Klar a po chwili już normalnie dodała.- Może chciałabyś iść ze mną. Poznasz Andre.-Ahsoka na te słowa się uśmiechnęła a w jej oczach zabłysły jasne światełka, które po chwili zgasły.
- Nie mogę. Żegnaj Klar- Powiedziała i wzbiła się w powietrze. Zniknęła, rozpłynęła się w powietrzu.
- Żegnaj- Odpowiedziała cicho Kler do pustej przestrzeni przed sobą.
---
Bariss leciała śmigaczem Ahsoki w jakieś najdalsze zakątki Coursant. Śmieszyła ją cała sytuacja, miała na głowie kaptur dlatego Anakin jej nie rozpoznawał. Wyczuwała że cały czas podąża jej drogą. W końcu po ponad dwu godzinnej jeździe zatrzymała się na opuszczonym budynku. Znajdował się on daleko, daleko od miasta. Czuła że Skywalker za chwilę tu będzie. Podeszła do krawędzi i zaczęła medytować plecami do miejsca zaparkowania pojazdu. Udawała że jest skupiona. Po parunastu minutach na dachu wylądował Skywalker. Spostrzegł on niby swoją uczennice medytującą. Przyjechała taki kawał żeby medytować?- zadał sobie to pytanie i podszedł do niej. Bariss wyczuła to ale miała uddawać że jest zaskoczona więc jak był niedaleko jej zapaliła swój miecz i ściągła kaptur. Po chwili jednak go wyłączyła. Spostrzegła że mierzy do mistrza Skywalkera. Tamten nie mógł uwierzyć że przed ni stoi Bariss.
- Proszę mi wybaczyć mistrzu Skywalker- Powiedziała kłaniając się. Zgrywała najgrzeczniejszą uczennice ever.
- Co tu robisz?- Spytał zdezorientowany Skywalker.
- Przyleciałam pomedytować w osamotnieniu.- Odparła.
- To śmigacz Ahsoki- oznajmił pokazując ręką na maszynę stojącą nieopodal. Nie zdążył nic dodać bo Offee się odezwała.
- Tak, mój śmigacz ostatnio często się psuję i poprosiłam ją żeby mi go pożyczyła na dzisiaj. Sama miała dzisiaj być z senator Padme jakieś sprawy polityczne czy coś.
- Tak.- Odpowiedział zamyślony.
- Ja chyba będę już wracać- Dodała i zaczęli iść w kierunku pojazdów.
- To dobry pomysł.
Mam wrażenie że jesteś mistrzu zmartwiony. Czy mogę jakoś pomóc?- Spytała.
- Nie, muszę porozmawiać szczerze z Ahsoką- Odpowiedział i siadł na swój śmigacz. Po chwili oboje wystartowali.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No dobra kolejny rozdział. Przepraszam że krótki i taki... eee... jakby to ująć nie dopracowany. Pisałam na szybkiego chciałam wam coś dzisiaj jeszcze dodać. Przepraszam że dwa pozostałe blogi leżą ale tak jak niektórzy z was przeczytali krótkie info na blogu Ahsoka- wszystko się zmieni. Pracuję nad nową historią całkiem inną i o czymś calkiem innym. Napisałam tam krótko co to będzie serdecznie zapraszam was do przeczytania tamtej informacji... No ale jakby to ująć w tym rozdziale starałam się pisać poprawnie. Dziękuje za wszytskie rady i wskazówki Pysiowatej. Dzięki tobie dowiedziałam się że jak się pisze dialogi to po - dajemy spację... No myślę że i tak znajdziecie mnóstwo błędów ale musicie mi to wybaczyć. Zapraszam do pisania co sądzicie i myślicie.
Dedyk dla Pysiowatej.
NMBZW
O co chodzi z tymi nazwiskami i imionami, to ja nie wiem. Kate Green, Ahsoka Tano. Ok Ahsoka Zmieniła imię, ale czemu i dlaczego upiera się przy Ahsoce? Ty serio umiesz trzymać człowieka w napięciu. Ale miałam przeczucie, że to będzie rocznica śmierci.
OdpowiedzUsuńRozdział super i czekam na następny.
NMBZT!
Nie spodziewałam się... Barriss udaje grzeczną? Wiem coś o tym ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
NMBZT!
Łał rozdział zarąbisty. Pozdrawiam😃
OdpowiedzUsuńNMNZT!